Były już rzecznik Ministerstwa Edukacji zdradził kiedyś kuchnię swojej pracy. „Noś przy sobie statystyki, które możesz zmanipulować na swoją korzyść" – oznajmił.
Grzegorz Żurawski, bo o nim mowa, był rzecznikiem Katarzyny Hall, a potem jej następczyni Krystyny Szumilas. Wygląda na to, że urzędnicy MEN wzięli sobie jego rady do serca.
Oto sytuacja z tego tygodnia. Gdy ogłoszono wyniki międzynarodowych badań dziesięciolatków, w których polscy uczniowie nie wypadli najlepiej, minister broniła się, tłumacząc, że lepiej wypadły te kraje, w których edukację rozpoczyna się w wieku sześciu lat. Gdy ktoś przytomnie zauważył, że liderami są Finlandia i Singapur, gdzie do szkoły idą siedmiolatki, wiceminister Maciej Jakubowski zamknął dyskusję, twierdząc, że nie można tych systemów porównywać z naszym.
NIK punktuje
Kierowane przez Szumilas Ministerstwo Edukacji od miesięcy robi dobrą minę do złej gry. Ogłasza reformy, które punktują nawet koledzy z rządu. Trudnych tematów podejmować nie chce, chyba że zmusi je do tego premier lub prezydent.
Jedyną reakcją na problemy wynikłe z nieakceptowanej przez większość rodziców reformy obniżającej wiek szkolny są wydawane za unijne pieniądze ulotki i spoty. Ale problemów przybywa, i to coraz większego kalibru.