Co więcej analizy w tej sprawie przeprowadził Instytut Badań Edukacyjnych, publiczna agenda nadzorowana przez resort edukacji. Ponadto wyniki tych badań, jak poinformowało nas wczoraj MEN, są znane ministerstwu.
Przypomnijmy. Eksperci z IBE przyjrzeli się wynikom sprawdzianu szóstoklasisty oraz egzaminu gimnazjalnego. Porównywali je z względu na miesiąc urodzenia ucznia. Zbadane zostały trzy roczniki uczniów. Wyniki tej analizy nie pozostawiają wątpliwości. Uczniowie urodzeni w styczniu otrzymywali na egzaminach lepsze wyniki niż ich koledzy urodzeni później. W przypadku sprawdzianu szóstoklasisty różnica ta wynosiła ok. 3 punktów, w przypadku egzaminu gimnazjalnego 1,5. Oto dwa z wniosków, jakie możemy przeczytać w badaniach. Pierwszy: „Wartości współczynników regresji mówią nam, że miesiąc życia przekłada się na wzrost wyników o 0,22-0,25 punktu" i drugi: „Wyniki analizy potwierdzają istnienie zależności między wiekiem a osiągnięciami szkolnymi".
Szumilas stwierdziła także: „Słuchajmy naukowców całościowo, nie wybiórczo. Nie da się na podstawie jednego wybiórczego badania mówić o całej populacji dzieci i tak poważnym problemie, jakim jest obniżenie wieku szkolnego".
I tu po raz kolejny mija się z prawdą. Otóż przeprowadzone przez IBE badanie trudno nazwać wybiórczym. Analizie bowiem zostały poddane całe roczniki. W przypadku sprawdzianu szóstoklasisty analitycy wzięli pod uwagę wyniki 435 tys. uczniów w 2009 r., 399 tys. w 2010 oraz 372 tys. w 2011, w sumie do badania wykorzystano ponad 1,2 mln wyników. Trudno zatem mówić o wybiórczym badaniu.
W ostatni piątek, kiedy Sejm dyskutował nad informacją MEN odnośnie przygotowań szkół do przyjęcia sześciolatków, cała opozycja zarzuciła Ministerstwu Edukacji, że pomija istotne informacje w tej sprawie. Posłowie przekonywali, że przedstawiony przez MEN obraz jest zafałszowany, nierzetelny i ma jedynie charakter propagandowy. Dzisiejsza wypowiedź minister Szumilas jedynie potwierdza te zarzuty.