Sześciolatki pomaszerują do gimnazjum

W co trzeciej podstawówce sześcioletnie dzieci będą mijały się na korytarzach i szkolnych boiskach z szesnastolatkami

Publikacja: 15.05.2013 15:37

Sześciolatki pomaszerują do gimnazjum

Foto: sxc.hu

To dlatego, że – jak poinformował ostatnio wiceminister edukacji Przemysław Krzyżanowski – z ponad 13 tys. szkół podstawowych około 4 tys. tworzy zespoły szkolne razem z gimnazjami.

To kolejny argument rodziców, którzy sprzeciwiają się reformie obniżającej wiek szkolny. Eksperci dodają, że taka sytuacja jest sprzeczna z założeniami reformy, zgodnie z którą w 1999 r. powstały gimnazja. Miałyby bowiem one nie tylko wyrównywać szanse edukacyjne, ale także rozwiązać problem przemocy, z którym mierzyły się ówczesne ośmioletnie szkoły podstawowe. Wtedy na korytarzach siedmiolatki konfrontowały się z piętnastolatkami. Teraz w wyniku działań byłej i obecnej minister edukacji Katarzyny Hall i Krystyny Szumilas sześciolatek spotyka się na szkolnym boisku z szesnastolatkiem.

Do naszej redakcji trafił list matki opisujący kulisy jej wizyty w szkole, do której udała się z niespełna sześcioletnią córką, by zorientować się, jak miałaby wyglądać szkolna edukacja jej dziecka. Decyzję o tym, że na szkołę jest jeszcze za wcześnie, podjęła przed rozmową z kadrą pedagogiczną i obejrzeniem sal dla sześciolatków. Jej córkę potrącił bowiem maszerujący korytarzem gimnazjalista, który nawet nie spostrzegł, że zrzucił ze schodów ważącą niewiele ponad 20 kg dziewczynkę. Na szczęście obeszło się bez poważniejszych urazów.

Krystyna Łybacka: – Sytuacja dla młodszych dzieci może być traumatyczna

To oczywiście jednostkowy przypadek, ale w zdecydowanej większości rodzice, którzy decydują się na pozostawienie sześciolatka w zerówce, tłumaczą to względami bezpieczeństwa. W ostatnim naborze, szkolną karierę rozpoczęło jedynie 18 proc. uprawnionych do tego dzieci sześcioletnich.

Sytuacja ze szkolnymi zespołami jest bardzo różna.

– Jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że mamy dwa budynki. W jednym są oddziały przedszkolne oraz klasy I–III, w drugim uczą się uczniowie klas IV–VI oraz gimnazjaliści. Pracę stołówki zorganizowaliśmy tak, by młodsze dzieci nie spotykały się ze starszymi – opowiada Józef Gwiżdż, dyrektor Zespołu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Zakliczynie (małopolskie).

Takie rozwiązanie nie było możliwe w zespole szkół publicznych w Klimkówce (Podkarpackie). – Mamy tylko jeden budynek i jedną klasę dla sześciolatków, nie jest możliwe, byśmy zapewnili im osobne wejścia czy piętro do nauki – usłyszeliśmy w sekretariacie szkoły.

Była minister edukacji Krystyna Łybacka z SLD przyznaje, że takie sytuacje są niedopuszczalne. Jej zdaniem reforma obniżająca wiek szkolny powinna być połączona ze zmianami strukturalnymi szkół. – Na wzór skandynawski powinny powstać dziewięcioletnie szkoły podstawowe, a zniknąć gimnazja. Z tym że edukacja wczesnoszkolna poszerzona o oddziały przedszkolne powinna odbywać się w jednym budynku. A uczniowie klas IV–IX powinny uczyć się w innym – wyjaśnia Łybacka.

Niezależnie od tego, czy gimnazja powinny zostać zlikwidowane czy też nie, była minister stwierdza, że sytuacja, w której sześciolatki spotykają na korytarzach o 10 lat starszych młodzieńców może być traumatyczna dla młodszych dzieci.

W podobnym tonie wypowiada się współtwórca reformy tworzącej gimnazja, były wiceminister edukacji Wojciech Książek. – Gimnazja miały odseparować dojrzewającą, stwarzająca problemy wychowawcze młodzież od dzieci. Teraz do gimnazjalistów wpuszczamy sześciolatki, co tylko pogłębi ewentualne problemy. To kolejny sygnał, że reforma obniżająca wiek szkolny nie została zupełnie przemyślana – podkreśla.

Dodaje, że państwo powinno dokończyć reformę, według której gimnazja miały stworzyć zespoły ze szkołami ponadgimnazjalnymi, a dopiero potem rozpoczynać debatę na temat obniżenia wieku szkolnego. Na marginesie przypomina, że sześciolatki zawsze mogły, choć nie musiały rozpoczynać edukację szkolną. – I tak powinno zostać – dodaje.

Pod koniec kwietnia premier Donald Tusk pod presją rodziców po raz kolejny przesunął termin wejścia do szkół sześciolatków. Ci urodzeni po 30 czerwca 2008 r. rozpoczną obowiązkową naukę dopiero w 2015 r., a nie w 2014 r., jak zapowiadano.

To dlatego, że – jak poinformował ostatnio wiceminister edukacji Przemysław Krzyżanowski – z ponad 13 tys. szkół podstawowych około 4 tys. tworzy zespoły szkolne razem z gimnazjami.

To kolejny argument rodziców, którzy sprzeciwiają się reformie obniżającej wiek szkolny. Eksperci dodają, że taka sytuacja jest sprzeczna z założeniami reformy, zgodnie z którą w 1999 r. powstały gimnazja. Miałyby bowiem one nie tylko wyrównywać szanse edukacyjne, ale także rozwiązać problem przemocy, z którym mierzyły się ówczesne ośmioletnie szkoły podstawowe. Wtedy na korytarzach siedmiolatki konfrontowały się z piętnastolatkami. Teraz w wyniku działań byłej i obecnej minister edukacji Katarzyny Hall i Krystyny Szumilas sześciolatek spotyka się na szkolnym boisku z szesnastolatkiem.

Pozostało 81% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?