Po kilku latach bezowocnych interwencji m.in. rzecznika praw obywatelskich i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wydaje się, że Ministerstwo Edukacji postanowiło wreszcie rozwiązać problem z nauczaniem etyki w szkołach.
„Rz" dotarła do nieoficjalnego jeszcze planu działania w tej sprawie. Zgodnie z nim we wrześniu 2015 r. lekcje tego przedmiotu mogą się pojawić w zupełnie nowej odsłonie.
Co proponuje MEN? Chce obniżyć próg wymaganej liczby uczniów do uruchomienia tego przedmiotu z siedmiu do trzech. Teraz w wielu szkołach zajęcia z etyki się nie odbywają, bo nie udaje się zebrać wymaganej minimalnej liczby uczniów. Z kolei, aby problemem w prowadzeniu tych lekcji nie był brak wykwalifikowanych nauczycieli, MEN zamierza wprowadzić możliwość kształcenia na odległość za pomocą e-learningu.
Problem polega na tym, że reforma ta zawiera też wiele irracjonalnych działań, które znacznie przedłużą czas jej wejścia w życie. Chodzi np. o opracowanie nowych programów nauczania etyki. Wydaje się to dziwne, bo takie programy już powstały. Na zlecenie Ośrodka Rozwoju Edukacji w 2010 r. napisali je Anna Ziemska oraz Łukasz Malinowski, są one ogólnodostępne i zgodne z nową podstawą programową. W 2012 r. korzystanie z nich, w jednym z wystąpień sejmowych, rekomendował ówczesny wiceminister edukacji Mirosław Sielatycki.
W minionym roku szkolnym lekcje etyki prowadzone były w mniej niż 5 proc. szkół, zajęcia z religii w 90 proc.