Była minister domaga się od resortu edukacji odpowiedzi na trzy pytania. Z jakich powodów MEN zrezygnowało z tworzenia listy podręczników przystosowanych do pracy z dziećmi i młodzieżą z umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności umysłowej?  W jaki sposób uczniowie z umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności umysłowej mogą skorzystać z dofinansowania zakupu podręczników szkolnych w sytuacji, gdy podstawowy warunek uprawniający do ich nabycia nie może zostać spełniony?  Czy wobec bardzo licznych głosów, wskazujących na potrzebę powrotu do stanu sprzed 2009 roku, gdy przedmiotowa lista obowiązywała, Ministerstwo Edukacji Narodowej zamierza rozważyć jej ponowne stworzenie i udostępnienie?

Sprawa ma związek z opisywanym przez "Rz" problemem jaki pojawił się w tegorocznym rządowym programie wyprawki szkolnej. Rząd obiecał bowiem upośledzonym uczniom ekstrapieniądze na zakup podręczników, które nie istnieją. Program przewiduje ekstradopłatę do zakupu podręczników i pomocy szkolnych w wysokości 770 zł, ponad trzykrotnie wyższą od standardowej kwoty 225 zł, pod warunkiem że zostaną za te pieniądze zakupione podręczniki z listy MEN.  Tyle, że co zresztą przyznaje samo ministerstwo lista takich podręczników przeznaczonych dla uczniów upośledzonych w stopniu umiarkowanym i znacznym nie istnieje, więc ani rodzice tych uczniów ani ich dyrektorzy Specjalnych Ośrodków Szkolno-Wychowawczych (SOSW) nie wiedzą jak wykorzystać ekstra pieniądze.

Problem z podręcznikami dla tych uczniów pojawił się po wejściu w życie reformy programowej w 2009 r. Od tego czasu przestał funkcjonować system, który polegał na tym, że dyrektorzy SOSW z rynkowej oferty wybierali potrzebne im materiały i otrzymywali je za darmo. Była minister edukacji Krystyna Łybacka w rozmowie z "Rz" mówiła, że gdy kierowała MEN, decyzje o tym, jakie zamówienia dla szkół finansować, zapadały w kontakcie z federacjami reprezentującymi szkoły dla uczniów z dysfunkcjami oraz wydawcami.