Wyniki matur, której głównie za sprawą matematyki nie zdało blisko 30 proc. uczniów, potwierdziły to, o czym eksperci mówią od lat. Jakość kształcenia w polskich szkołach dramatycznie się obniża, szczególnie w zakresie przedmiotów ścisłych.
Opublikowany kilka dni temu raport NIK poświęcony bezpieczeństwu w szkole mówi, że na ich terenie nasila się przemoc słowna i fizyczna. Czyżby państwo przestało mieć realny wpływ na to, co się dzieje w placówkach oświatowych? Sęk w tym, że od kilku lat MEN wydaje grube miliony na reformę systemu nadzoru pedagogicznego. Coraz częściej jednak padają głosy, że projekt służy jednemu – wydaniu unijnych pieniędzy, co ma poprawić tzw. wskaźnik absorpcji środków, z których rozliczane jest każde ministerstwo.
Teraz ewaluacja
Wszystko zaczyna się w kwietniu 2008 r. To wtedy rusza finansowany ze środków unijnych pierwszy etap programu wzmocnienia efektywności systemu nadzoru pedagogicznego i oceny jakości pracy. Ministerstwo Edukacji zapowiada, że dzięki niemu uda się zobiektywizować zewnętrzną ocenę pracy szkół. Aby to zrobić, specjaliści muszą wypracować nowe zasady kontroli. Pojawia się termin „ewaluacja". Ma ona zastąpić dotychczasowy system oceniania. Jednym z autorów nowej koncepcji oceny pracy szkoły zostaje Joanna Berdzik, wówczas szerzej nieznana była dyrektorka szkoły podstawowej w Kraśniku Dolnym (Dolnośląskie). Praca nad tym projektem otworzy jej drogę do Ministerstwa Edukacji. W 2010 r. zostanie dyrektorem Ośrodka Rozwoju Edukacji, a na początku 2012 r. wiceministrem edukacji.
Joanna Berdzik, wiceminister edukacji:
W trakcie zmian szkoły mogły napotkać trudności w realizacji zadań (fragment odpowiedzi na interpelację poselską, 09.2013 r.)