Sprawa ma związek ze zmianami prawa oświatowego, zgodnie z którymi od 1 września 2016 r. funkcjonujące obecnie na ternie szkół oddziały przedszkolne zostaną przekształcone w przedszkola. Problem polega na tym, że wymagania ochrony przeciwpożarowej w przypadku przedszkoli są o wiele bardziej restrykcyjne niż te, które dotyczą szkół. Przedszkola są bowiem zakwalifikowane do grupy obiektów „przeznaczonych do użytku przez ludzi o ograniczonej zdolności poruszania się".

To dlatego, odpowiedzialna za ten projekt wiceminister edukacji Joanna Berdzik, postanowiła przepisy zliberalizować. Zgodnie z jej propozycją przedszkola znajdujące się na terenie szkoły nie będą musiały spełniać już surowszych norm. Jeżeli do przedszkola m. in. nie będzie uczęszczało więcej niż 25 dzieci, lokal będzie znajdował się na pierwszej nadziemnej kondygnacji budynku, to MEN dopuszcza by jedną z dwóch dróg ewakuacyjnych może być okno.

Tej propozycji dziwi się Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. W swoich uwagach wiceminister Paweł Orłowski napisał: „wątpliwości budzi propozycja, zgodnie z którą okno może stanowić drogę ewakuacyjną. (...) Pierwsza kondygnacja nadziemna, w której będą znajdowały się przedmiotowe okna będzie mogła być położona powyżej terenu". Sławomir Szymczak prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych dodaje, że trudno sobie wyobrazić niezagrożoną i uporządkowaną ewakuację przedszkolaków przez okno, tak aby zapewnić im bezpieczeństwo w kryzysowej sytuacji w należytym wymiarze.

Warto dodać, że od 2017 gminy będą miały obowiązek zapewnić opiekę przedszkolną wszystkim trzy- i czteroletnim dzieciom, a za powodu małej liczby przedszkoli, szczególnie na terenach wiejskich oraz małych miast, spora cześć z nich trafi właśnie do przedszkoli funkcjonujących na terenie szkół.