Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?

Dla jurorów tegorocznego plebiscytu „Młodzieżowe Słowo Roku” najciekawszym słowem było „czemó”. Znaczenie jest standardowe, ale nikt nie wie, dlaczego na końcu wyrazu jest „ó”. A może to po prostu „o” z akcentem?

Publikacja: 10.12.2024 12:00

Bartek Chaciński, zastępca redaktora naczelnego „Polityki”

Bartek Chaciński, zastępca redaktora naczelnego „Polityki”

Foto: podcasty.rp.pl

„Młodzieżowe Słowo Roku” jest zawsze tylko jedno. Zostaje nim to, które zdobyło najwięcej głosów internautów. W tym roku nie było zaskoczeń, bo w zakładach bukmacherskich najlepsze notowania miały dwa: skibidi i sigma.

Ale o nie jedyne ciekawe, młodzieżowe słowa, które znalazły się w finałowej dwudziestce. Warto zwrócić uwagę także na takie jak aura, azbest, brainrot czy czemó. – Nam, jurorom, najbardziej spodobało się właśnie to ostatnie. Zastanawiamy się nad pisownią i nie wiemy. Czy to może jest „o” z akcentem – pyta w podcaście „Szkoła na nowo” Bartek Chaciński, wicenaczelny tygodnika „Polityka” i jeden z jurorów plebiscytu.

Skąd biorą się młodzieżowe słowa?

Bartek Chaciński tłumaczy, że niektóre słowa nawiązują do nietypowych trendów, które wyrosły w sieci.  – „Azbest” to przykład na to, jak zjawiska memiczne z TikToka przenikają do języka młodzieży. Są profile, które zajmują się budowlanką, patodeweloperką. To się rozprzestrzenia wirusowo – mówi Chaciński, podkreślając, że „azbest” ma w sobie coś ironicznego, niebezpiecznego i dziaderskiego.

Ciekawym zjawiskiem jest świadome używanie słów, które trudno zdefiniować.  – Język młodzieżowy staje się formą buntu przeciwko starszym. Jeśli my nie rozumiemy, co znaczy „skibidi” czy „azbest”, to młodzi mają przewagę – zauważa Chaciński. Tego typu słowa są często zbitkami memów, gestów i choreografii z internetu.

Z kolei niektóre terminy, jak „bambik” czy „sigma”, wywodzą się bezpośrednio z gier. – „Bambik” to żółtodziób z Fortnite’a, który nie ma V-dolców – tłumaczy Chaciński.  – Z kolei „sigma” to postać silna, niezależna, wzorowana na popularnych archetypach z internetu. To pokazuje, jak ważny w życiu młodzieży stał się świat gier i treści online. To słowo pojawiło się w tym plebiscycie już po raz kolejny. A ponieważ użył je już Donald Tusk w stosunku do Mateusza Morawickiego, weszło do powszechnego obiegu. 

Od czego młodzieży mogą „gnić mózgi”?

Ważnym słowem jest „brainrot”, czyli „gnicie mózgu”. Jest to słowo, które pojawia się także w podobnych plebiscytach za granicą. A w Polsce służy ono np. do określenia młodszych dzieci, które w internecie sięgają po niezbyt wyszukane treści. – „Brainrot” to gnicie mózgu od oglądania głupich treści takie jak „Skibidi Toilet”– mówi Chaciński. Jak dodaje, to słowo pokazuje, że również młodzi widzą negatywne skutki przesadnego korzystania z mediów społecznościowych.

Chaciński podkreśla także, że język młodzieży może być świetnym punktem wyjścia do lekcji w szkole.  – Można by wykorzystać plebiscyt jako pretekst do rozmowy o języku, znaczeniach słów i ich ewolucji. To pokazuje młodym, że język jest żywy i że mają na niego wpływ – sugeruje ekspert.

Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego