24 lutego w wyniku inwazji wojsk rosyjskich rozpoczęła się wojna na Ukrainie. Z Ukrainy do Polski przybyło ok. 1,3 mln uchodźców - szacuje się, że w tym ok. pół miliona dzieci. - To wyzwanie, które stoi przed państwem polskim - przed Ministerstwem Edukacji i Nauki, samorządami, dyrektorami szkół, nauczycielami - i wszyscy temu zadaniu sprostamy - powiedział szef resortu edukacji Przemysław Czarnek.
Minister był w Polskim Radiu 24 pytany, w jaki sposób wyobraża sobie włączenie ukraińskich dzieci do polskiego systemu edukacji. - Przede wszystkim w taki sposób, żeby nie zaszkodzić polskiemu systemowi oświaty i postępom polskich dzieci w nauce - odparł.
Czytaj więcej
- Polska jako kraj frontowy i przyjmujący setki tysięcy, a być może miliony uchodźców, musi się liczyć z pogorszeniem się sytuacji ekonomicznej - ocenił w Radiu Plus szef KPRM Michał Dworczyk.
- Musimy mieć na względzie w pierwszej kolejności fakt, że organy prowadzące są organami prowadzącymi polskie szkoły, a równolegle mamy obowiązek zaopiekować się edukacyjnie dziećmi ukraińskich uchodźców - dodał. Przemysław Czarnek ocenił, że "system musi być jak najbardziej elastyczny". - Tak, żeby przyjąć dzieci ukraińskie do systemu i w jak najmniejszym stopniu zakłócać polski system oświaty. Dlatego proponujemy, żeby dzieci ukraińskie wstępowały do szkoły wtedy, kiedy będą na to gotowe, tzn. kiedy odpoczną, kiedy minie trauma, którą przeżywały uciekając przed wojną - mówił.
- Każde dziecko ukraińskich uchodźców ma prawo być zapisane do polskiej szkoły bezpłatnie, ale też ma prawo do tego czasu łączyć się ze swoją szkołą na Ukrainie. To nie jest przeniesienie ukraińskiego systemu do Polski, absolutnie takiej sytuacji nie będzie - podkreślił minister edukacji i nauki.