- Za co pani nie lubi marszałek Kuchciński? – zapytał swojego gościa Jacek Nizinkiewicz. – Nie wiem, czy mnie lubi, czy nie lubi, na pewno się wystraszył, ponieważ mój występ zapewne zburzyłby zbudowaną wokół referendum narrację przez PiS. Przedstawiciele PiS mówią, że referendum jest sprawą wyłącznie polityczną, partyjną, że to nie prawdziwi obywatele zbierali podpisy, a wyłącznie wygarniturowani politycy i związkowcy, że rodzice popierają tę reformę – o czym też mówi bezustannie minister Anna Zalewska – wobec czego występ matki na mównicy sejmowej zaburzyłby ten pomysł PiS-u, który polegał na atakowaniu prezesa Broniarza osobiście, Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz Platformy Obywatelskiej za osiem ostatnich lat – odpowiedziała Łoboda. Przyznała, że kandydowała z list PO, ale jako osoba niezależna i nie należy do żadnej partii czy związku zawodowego.
Kilka miesięcy wcześniej goszcząca w programie #RZECZoPOLITYCE minister Zalewska zapewniała, że nauczyciele w związku z reformą nie będą zwalniani. – Powiedzmy to wprost: kłamała i kłamie do tej pory. Tymczasem my już wiemy z danych ZNP, że nauczyciele otrzymują wypowiedzenia. Do 31 maja dyrektorzy byli zobligowani do tego, żeby wręczyć wypowiedzenia tym osobom, dla których nie będzie pracy od września. Takich osób jest dziewięć tysięcy. Do tego ponad dwadzieścia tysięcy nauczycieli ma zmniejszony etat, co oznacza, że będą rozpaczliwie poszukiwać pracy w innych szkołach, żeby utrzymać się jakoś – ripostowała Łoboda.
- Tracimy dobrych specjalistów, tu nie ma klucza takiego, że zostają najlepsi. Tu kluczem jest wyłącznie nieprzemyślana reforma strukturalna – dodała. – Jakim nauczycielem będzie człowiek, który będzie pędził z jednej szkoły do drugiej? Rekordzista uzbiera etat w siedmiu szkołach – tłumaczyła.