Nielegalnie, bo bez uzgodnienia z Komisją Ewaluacji Nauki?
Tak, ale to kwestie proceduralne. Nad punktacją pracował zespół, którego skład jest nieznany. Złamane też zostały zasady punktacji. Najpierw powinna być ocena bibliometryczna: czy czasopismo jest w bazach Web of Science i Scopus i jak często się je cytuje. Na następnym etapie eksperci mogą dokonywać korekt. Ale podwyższyć lub obniżyć punktację o maksymalnie dwa poziomy. Te zasady zostały złamane. Postępowanie zgodnie z zasadami przewidzianymi w obowiązujących przepisach nie mogło doprowadzić do takich skutków, jakie są w wykazie. Żadne czasopismo, które nie figuruje w bazach Web of Science i Scopus, nie może mieć więcej niż 70 pkt. A Białostockie Studia Prawnicze uzyskały aż 140 pkt. „Przegląd Sejmowy" też. On wprawdzie jest w jednej z baz Web of Science, ale jego cytowania nie pozwalały na tak wysoką punktację.
Podczas ewaluacji jednostkom przyznaje się punkty m.in. właśnie za publikacje naukowe pracowników czy za patenty. Na ich podstawie przyznaje się zaś kategorię naukową A+, A, B+, B i C. Ona zaś rzutuje na finansowanie uczelni, możliwość nadawania stopni naukowych oraz prestiż. Czy przyznanie kategorii będzie można podważyć?
Będzie można się odwołać, a gdy to nie pomoże, iść do sądu. Bardzo żałuję, że przepisy nie dają redakcjom uprawnień strony w postępowaniu prowadzącym do wydania wykazu. Bo już teraz byłaby możliwa jego sądowa kontrola. Niestety, w podobnej sprawie WSA w Warszawie uznał, że wydawnictwo nie jest stroną w postępowaniu dotyczącym listy wydawnictw, bo lista służy ewaluacji jednostek naukowych, a nie wydawnictw. Dlatego zmian w punktacji czasopism już nikt nie zaskarżał. Będą to mogły zrobić uczelnie dopiero w ramach ewaluacji jednostki, i to pośrednio – wskazując, że nielegalnie stworzony wykaz miał istotny wpływ na wyniki ewaluacji jednostek naukowych.
Czy zmiany na liście czasopism to sprawa dla prokuratury?
Tak, choć obawiam się, że prokurator, który zająłby się tym na poważnie, podzieliłby los pani prokurator badającej legalność wyborów kopertowych. Mam jednak nadzieję, że ta sprawa będzie kiedyś zbadana. I to nie tylko w kontekście pana ministra, ale wszystkich osób, które tworzyły wykaz.