Studia blisko domu i mamy

Młodzież woli się uczyć w swoim regionie. – A szkoły nie potrafią się wyróżnić – krytykują eksperci

Publikacja: 25.01.2010 03:29

Na Uniwersytecie Warszawskim spośród 39 tys. kandydatów 27 tys. pochodzi z Mazowsza

Na Uniwersytecie Warszawskim spośród 39 tys. kandydatów 27 tys. pochodzi z Mazowsza

Foto: Fotorzepa

Aż 27 tys. z 39 tys. kandydatów, którzy w tym roku akademickim ubiegali się o przyjęcie na Uniwersytet Warszawski, pochodziło z województwa mazowieckiego. To oznacza, że największa szkoła wyższa w kraju kształci młodzież niemal tylko z jednego regionu. Prawie nie ma na niej studentów z opolskiego, lubuskiego, dolnośląskiego czy małopolskiego.

[srodtytul]Targi i wycieczki[/srodtytul]

– W ubiegłym roku akademickim 70 proc. studentów pierwszego roku stanowiły osoby z województwa mazowieckiego – mówi „Rz” Anna Korzekwa, rzecznik prasowa UW.

Z Mazowsza pochodzi student prawa na tej uczelni Michał Marciniak. Przyznaje, że na palcach jednej ręki może policzyć kolegów ze Szczecina czy Bielska-Białej. – Na roku nie ma osoby z Krakowa – dodaje.

To, że z oferty UW prawie nie korzysta młodzież z bardziej oddalonych regionów, uczelnia obserwuje od co najmniej dwóch lat. – Próbujemy temu zaradzić, bo różnorodność sprzyja rozwojowi – stwierdza Anna Korzekwa.

UW jest więc obecny na targach edukacyjnych w różnych częściach kraju. Chętnie przyjmuje wycieczki licealistów na przykład ze Szczecina, którzy przy okazji zwiedzania stolicy chcą też zobaczyć uczelnię.

Kształcenie młodzieży z najbliższych okolic to nie tylko specyfika UW.

„Rz” sprawdziła, że tak samo jest na innych uczelniach. Uniwersytet Jagielloński na pierwszy rok studiów najwięcej osób przyjął z województw małopolskiego – 5,4 tys., podkarpackiego – ok. 1,1 tys. oraz śląskiego – 1,5 tys. Natomiast z woj. warmińsko-mazurskiego tylko 74 osoby, a z lubuskiego – 70.

Na Uniwersytecie Śląskim spośród ponad 22 tys. kandydatów 15,1 tys. pochodziło z woj. śląskiego. Nauką na tej uczelni zainteresowanych było tylko 1,4 tys. osób z woj. małopolskiego, z łódzkiego – jedynie 48 osób.

Co nie dziwi, gdy spojrzy się na statystykę Uniwersytetu Łódzkiego. – Ponad 83 proc. studentów pierwszego roku pochodzi z okolic Łodzi – przyznaje Tomasz Boruszczak, rzecznik prasowy UŁ.

Z kolei w łódzkiej szkole prawie nie ma studentów z rejonu lubelskiego (0,69 proc.). Bo uczą się na Uniwersytecie Marii-Curie Skłodowskiej w Lublinie.

[srodtytul]Dla kogo śmietanka[/srodtytul]

– Kształcenie na uczelniach ma charakter regionalny, a nie ogólnopolski. Tak być nie powinno, bo najlepsze uczelnie powinny zbierać śmietankę najlepszych maturzystów z całego kraju – twierdzi prof. Stefan Jackowski z zespołu ekspertów, który na zlecenie Ministerstwa Nauki przygotowuje strategię rozwoju szkolnictwa wyższego.

[wyimek]Uczelnie w Lublinie są na porównywalnym poziomie z tymi w Warszawie

Anna Nieoczym studentka UMCS[/wyimek]

I tłumaczy, że mobilność jest dodatkową wartością. – Służy budowaniu kapitału późniejszych relacji zawodowych i dojrzalszemu spojrzeniu na świat. Skoro mówimy, że ważne jest umiędzynarodowienie, to powinniśmy też zadbać, by młodzież z kraju widziała potrzebę wybierania uczelni z dala od domu.

Ale studenci twierdzą, że uczelnie są podobne. – Proponują niemal takie same kierunki. Zwykle wybiera się więc tę, która jest najbliżej domu, żeby można było do niego co tydzień lub dwa jeździć zrobić pranie i zabrać jedzenie – tłumaczy Michał, student UW. Decyduje więc ekonomia.

– Mieszkam w Lublinie i łatwiej mi tu studiować, bo nie muszę płacić za wynajmowanie mieszkania. Uczelnie w Lublinie są na porównywalnym poziomie z tymi w Warszawie, więc nie widziałam powodów, by wyjeżdżać – mówi Anna Nieoczym, przewodnicząca samorządu studentów UMCS.

Eksperci przyznają, że szkoły wyższe w oczach kandydatów niemal się nie różnią. – Młody człowiek nie wie zatem, po co ma się ruszyć z miejsca zamieszkania. Na to nakłada się kulturowe przyzwyczajenie do pozostawania blisko domu i względy materialne – ocenia prof. Jackowski.

Podkreśla jednak, że gdy zacznie się studiować, to widać olbrzymie różnice przede wszystkim w poziomie kadry i innych studentów. – Dlatego w interesie uczelni jest promowanie swej specyfiki, by kandydaci zrozumieli, że uniwersytety nie są takie same – zaznacza.

[srodtytul]Liczy się marka[/srodtytul]

Jak twierdzi prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich, statystyki z naborów świadczą o tym, że w Polsce brakuje szkół wyższych o dostatecznie rozpoznawalnej marce.

– Powinniśmy mieć uczelnie, które mają różne cele. Jedne uniwersytety powinny być nastawione na dydaktykę, a inne na badania i elitarne kształcenie studentów, którzy już w trakcie studiów braliby udział w projektach badawczych. Wówczas na takich uniwersytetach kształciłaby się najlepsza młodzież z całego kraju. Teraz wszystkie uczelnie przyjmują zbyt dużą liczbę studentów. Kształcenie jest masowe i przez to kandydaci nie widzą różnic między uczelniami – uważa.

Jednak nie wszyscy się zgadzają z taką wizją szkolnictwa wyższego. Dr Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego (gdzie dominują studenci z dolnośląskiego), twierdzi, że trudno oddzielić badania od kształcenia. – Nie można też powiedzieć, że uniwersytety nie kształcą młodzieży z całego kraju. Mamy przecież studentów ze Szczecina czy z Białegostoku – mówi.

Dr Przygodzki dodaje, że dla funkcjonowania uczelni nie ma wielkiego znaczenia to, że jej studenci pochodzą z najbliższych okolic. – Jeśli uczelnia ma takich studentów, nie musi rozbudowywać akademików. A to z pun- ktu wiedzenia finansowego jest plus – zauważa.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=r.czeladko@rp.pl]r.czeladko@rp.pl[/mail][/i]

Aż 27 tys. z 39 tys. kandydatów, którzy w tym roku akademickim ubiegali się o przyjęcie na Uniwersytet Warszawski, pochodziło z województwa mazowieckiego. To oznacza, że największa szkoła wyższa w kraju kształci młodzież niemal tylko z jednego regionu. Prawie nie ma na niej studentów z opolskiego, lubuskiego, dolnośląskiego czy małopolskiego.

[srodtytul]Targi i wycieczki[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?