Zmiana w sposobie finansowania oświaty polegająca na wprowadzeniu bonu edukacyjnego to jeden z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów nowego rządu. Na minister Hall sypią się za to gromy – z lewa i prawa.
Szkoły mogą konkurować w miastach, ale nie na wsiach - Janusz Piechociński wiceprezes PSL
– Bon sprawiedliwiej podzieli pieniądze na oświatę i sprawi, że rodzice będą się bardziej interesować tym, co się dzieje w szkole – twierdzi Hall.
Ale poza Platformą Obywatelską próżno szukać w Sejmie zwolenników tej reformy. Lewica jest jeszcze bardziej krytyczna niż ludowcy. Uważa, że może to doprowadzić do likwidacji małych szkół, szczególnie na wsiach. – Wprowadzenie bonu oświatowego oznacza, że szkoły będą musiały ostro konkurować o uczniów i mniejsze placówki po prostu nie wytrzymają tej walki – argumentuje Wojciech Olejniczak, lider SLD.
Czy bon edukacyjny podzieli koalicję? Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek zapewnia, że nie. – Będziemy rozmawiali z kolegami z Platformy na ten temat – mówi. – Jeżeli bon dla wiejskich dzieci będzie oznaczał więcej pieniędzy niż bon dla dzieci z miast, to dojdziemy do porozumienia.