Telewizyjne reklamy zachęcą rodziców, aby posyłali sześciolatki do szkół?

Rodzice boją się, że podstawówki nie są przygotowane na przyjęcie tak małych dzieci. Rząd szuka sposobów, by rozwiać ich wątpliwości

Publikacja: 21.02.2008 03:30

Uśmiechnięty sześciolatek maszeruje z tornistrem do szkoły. Zadowoleni rodzice oddają go pod opiekę nauczycieli – takie obrazki być może zobaczymy na ulotkach, które mają trafić do rodziców dzieci urodzonych w 2003 roku.

To oni będą we wrześniu 2009 roku testować reformę obniżenia wieku szkolnego. W Ministerstwie Edukacji trwa obmyślanie społecznej kampanii informacyjnej, która ma przełamać opory rodziców przed posłaniem dzieci do szkół.

A takich wątpliwości jest mnóstwo. – Nie popieram tego pomysłu. Obawiam się, że mój syn, który najbardziej lubi bawić się na podłodze, zostanie posadzony w ławce i zajmą się nim nauczyciele przyzwyczajeni do stawiania wymagań – przyznaje Sylwia, mama z Warszawy. Jarosław Komża, tata 4,5-letniej Oli z Żyrardowa, dodaje: – Nie martwię się, czy córka będzie intelektualnie gotowa do rozpoczęcia nauki, bo chętnie poznaje nowe rzeczy. Niepokoi mnie raczej, czy szkoła jest przygotowana na przyjęcie mojego dziecka.

Te obawy rozumie wiceminister Krystyna Szumilas: – Rodzice muszą wiedzieć, co się będzie działo z ich dziećmi, że zajęcia będą przypominać przedszkolne, że oprócz nauki szkoła zapewni dziecku opiekę.

Dlatego społeczna kampania ma przełamać stereotypy o szkołach nieprzyjaznych maluchom. – Chcemy dotrzeć do rodziców z informacją, że w Europie uczące się w szkołach sześciolatki to już standard. Uspokoić, że nauczanie będzie dostosowane do możliwości dzieci – zapowiada Aleksander Kotłowski, doradca minister Katarzyny Hall.

Do rodziców trafią broszury. Resort planuje też przeszkolenie nauczycieli, by byli gotowi odpowiadać na pytania. – Być może reklama pojawi się też w telewizji – dodaje Kotłowski.

Od znalezienia sprzymierzeńców w rodzicach w dużej mierze zależy powodzenie reformy. O tym, że niełatwo nakazać posłanie sześciolatków do szkół, wiedzą już Poznań i Warszawa. Władze tych miast chciały od września 2008 roku przenieść zerówki do podstawówek. Po protestach rodziców wycofały się z pomysłu. – Nie zgodziliśmy się na przenoszenie, bo w szkołach nie są wydzielone miejsca dla maluchów, nie ma odpowiednich mebli, ubikacje nie są dostosowane do ich wzrostu. Dzieci nie mogą też liczyć na zjedzenie śniadania lub podwieczorku w stołówce – tłumaczy ojciec sześciolatka Tomasz Patoka z Warszawy.

Przeładowane są świetlice. A to do nich trafiałyby dzieci po lekcjach. Tomasz Blecharczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 49 w Białymstoku: – Rodzice nie są zainteresowani posłaniem dzieci wcześniej do szkoły przede wszystkim ze względu na opiekę. Przedszkole zapewnia ją od godz. 7 aż do 18.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki r.czeladko@rp.pl

Uśmiechnięty sześciolatek maszeruje z tornistrem do szkoły. Zadowoleni rodzice oddają go pod opiekę nauczycieli – takie obrazki być może zobaczymy na ulotkach, które mają trafić do rodziców dzieci urodzonych w 2003 roku.

To oni będą we wrześniu 2009 roku testować reformę obniżenia wieku szkolnego. W Ministerstwie Edukacji trwa obmyślanie społecznej kampanii informacyjnej, która ma przełamać opory rodziców przed posłaniem dzieci do szkół.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu