Do prywatnych, katolickich i społecznych podstawówek ustawiają się kolejki chętnych. Są szkoły, w których nie ma już miejsc na najbliższe trzy lata. Rodzice, by mieć pewność, że ich dziecko będzie chodziło do tej wybranej, zapisują nawet niemowlęta.
– Przyjmuję już dzieci urodzone w 2008 roku. Z innych roczników mamy po cztery – pięć osób na miejsce – przyznaje ks. Tomasz Cyl, dyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej im. św. Wojciecha w Bydgoszczy.
Jolanta Kałuża, szefowa Zespołu Szkół Prywatnych w Katowicach, mówi, że na Śląsku jeszcze kilka lat temu wystarczyło zapisać dziecko do podstawówki w czerwcu. Teraz trzeba to zrobić co najmniej rok wcześniej. Największa rywalizacja o miejsce jest w dużych miastach. Dominika Stępińska-Duch z Warszawy, mama sześcioletniej Magdy, zapisała córkę do szkoły społecznej zaraz po jej urodzeniu. – Znalazła się na liście rezerwowej dzieci, które mają rozpocząć naukę we wrześniu 2008 roku.
Skąd rosnąca popularność płatnych szkół? Socjolog Marta Cegłowska z Collegium Civitas twierdzi, że wynika to z poprawiającej się sytuacji finansowej rodzin: – Rosną zarobki i coraz więcej rodziców jest skorych do inwestowania w edukację dzieci. Wierzą, że płatna nauka okaże się lepsza od tej, jaką otrzymają w szkole publicznej.