– Chcemy, by każdy uczeń otrzymał takie samo solidne wykształcenie ogólne – mówi „Rz” prof. Zbigniew Marciniak, wiceminister edukacji. – Dlatego planujemy, by w szkole zawodowej uczniowie w pierwszej klasie wypełniali w zakresie kształcenia ogólnego takie same wymagania jak ich rówieśnicy w liceach.
A to oznacza, że na lekcjach polskiego czy matematyki ma być w zawodówce przerabiane to samo co w liceum. Teraz od uczniów szkół zawodowych wymaga się mniej.
– Chodzi też o to, by zapewnić tak zwane miękkie lądowanie uczniom, którzy po roku nauki w liceum stwierdzą, że nie są w stanie uczyć się przedmiotów rozszerzonych i wolą zdobyć zawód. Obecnie taki uczeń traci rok, bo programy szkół zawodowych i liceów bardzo się różnią – tłumaczy prof. Marciniak. Dodaje, że możliwy będzie też ruch w drugą stronę: z zawodówek do liceów.
[srodtytul]Dodatkowy rok na decyzję [/srodtytul]
Reforma edukacji, którą od 2009 roku chce do szkół wprowadzić MEN, zakłada, że podstawowe wykształcenie ogólne ucznia ma się zakończyć na pierwszej klasie szkoły ponadgimnazjalnej. Od drugiej klasy w liceach uczniowie mają wybierać przedmioty rozszerzone, które przygotują ich do matury i studiów, a w szkołach zawodowych kształcić się w wybranym fachu.