Czy na studiach dziennych w ponad 320 uczelniach niepublicznych zniknie czesne? Tego chcą rektorzy, którzy prowadzą rozmowy z rządem o zmianie finansowania szkolnictwa wyższego. Chodzi o wprowadzenie rządowych dopłat do czesnego dla blisko 140 tys. studentów, którzy kształcą się w trybie dziennym na uczelniach prywatnych. Za naukę płacą średnio od 4 tys. zł do nawet 13 tys. zł rocznie. Na uczelniach publicznych studiuje bezpłatnie ok. 803 tys. osób.
– Środowisko uczelni niepublicznych oczekuje wsparcia i działań na rzecz zrównoważenia obciążeń finansowych młodych obywateli, którzy się kształcą także na uczelniach niepublicznych – mówi "Rz" prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich. – Nie oczekujemy nadzwyczajnych dotacji. Uważamy, że należy wprowadzić przejrzyste zasady równej konkurencji dla całego szkolnictwa wyższego.
Prof. Tadeusz Pomianek, rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie i prezes Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Edukacji PKPP Lewiatan, w piśmie do Ministerstwa Nauki dowodzi, że "wprowadzenie dofinansowania do studiów dziennych w uczelniach niepublicznych zmusi wiele niegospodarnych uczelni państwowych do racjonalizacji wydatków, oszczędzania i dbania o publiczne pieniądze".
Rząd nie mówi "nie" pomysłom rektorów. Na wniosek minister nauki prof. Barbary Kudryckiej powstał Zespół ds. Analizy Systemu Finansowania Szkolnictwa Wyższego. Tworzą go m.in. minister finansów Jacek Rostowski oraz szef doradców premiera Michał Boni.
– Najważniejszym zadaniem zespołu będzie dokonanie analizy możliwości prawnych i finansowych dopuszczających finansowanie uczelni niepublicznych, a także opracowanie działań prowadzących do osiągnięcia nowoczesnego systemu finansowania szkolnictwa wyższego – mówi "Rz" minister Kudrycka.