Czy studenci powinni płacić za drugi kierunek?
Jestem przeciwnikiem płatnych studiów na uczelniach publicznych. Rozumiem jednak, że przy poprzednich regulacjach dochodziło do nadużyć w tym zakresie. Drugi kierunek studiów często wybierali ci, którzy niczym się nie wyróżniali. Niektórzy poszukiwali luk w uczelnianych regulacjach, by wielokrotnie korzystać z różnego rodzaju stypendiów, przede wszystkim socjalnych. Obecne przepisy mają umożliwić nieodpłatne studiowanie na drugim kierunku, ale tylko najlepszym. Życie pokaże, czy tak będzie. Każdy system, nawet najlepszy, sprawdzi się tylko, jeżeli będzie prawidłowo wprowadzony i konsekwentnie realizowany. Idea, by drugi kierunek był darmowy dla zdolnych, jest słuszna, ale o jej powodzeniu zadecydują szczegółowe przepisy wykonawcze.
To niejedyne zmiany. W myśl ustawy ma być m.in. zlikwidowana centralna lista kierunków studiów, nauczyciele akademiccy nie będą mogli pracować na kilku uczelniach, ma być uproszczona procedura habilitacyjna, wyłanianie najlepszych jednostek naukowych jako tzw. krajowych naukowych ośrodków wiodących i lepsze ich finansowanie. W ustawach zmieniono też system finansowania uczelni: najwięcej pieniędzy mają dostawać najlepsze. Jakie korzyści, a jakie minusy niesie ze sobą reforma polskich szkół wyższych?
Wprowadzane zmiany są duże i w wielu miejscach bardzo istotne. Największe korzyści dla uczelni upatruję w zmianach dotyczących ich prowadzenia. To przede wszystkim większe kompetencje rektora i dziekana, nowe zasady uzyskiwania doktoratów i habilitacji, zamiejscowe wydziały zamiast zamiejscowych ośrodków dydaktycznych.
Do szczególnie istotnych i korzystnych zaliczam też te, które dotyczą: jakości kształcenia i przyznają uczelniom większą autonomię programową, ale jednocześnie zwiększają ich odpowiedzialność za kulturę kształcenia; systemu zarządzania uczelnią (wzmocnienie roli organów jednoosobowych uczelni); kwestii studenckich oraz ścieżek kariery naukowej.