Polskę czeka przedszkolny boom?

Przepisy sprzyjają tworzeniu żłobków i przedszkoli przy firmach. Że są potrzebne, mówią i rodzice, i pracodawcy

Aktualizacja: 13.04.2011 08:48 Publikacja: 12.04.2011 20:51

Urzędnicy w różnych miejscach w Polsce nie zawsze jednakowo interpretują przepisy ułatwiające tworze

Urzędnicy w różnych miejscach w Polsce nie zawsze jednakowo interpretują przepisy ułatwiające tworzenie przedszkoli i żłobków

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– Kobietom coraz częściej zależy, by pracodawca stworzył dla ich dziecka żłobek, przedszkole albo choćby jakąś formę świetlicy, w której raz lub dwa razy w tygodniu, w nagłej sytuacji można je zostawić pod opieką – mówi Karolina Błaszczyk z Fundacji Świętego Mikołaja.

Kapituła konkursu "Mama w pracy" przeanalizowała 6,5 tys. ankiet, które do redakcji "Rzeczpospolitej" i Fundacji Świętego Mikołaja nadesłały pracowniczki firm uczestniczących w konkursie.

– Propozycje ze strony pracodawców należą do rzadkości. Być może dlatego, że do tej pory było to dość trudne organizacyjnie – dodaje Błaszczyk.

Pracodawcy: życzliwa ciekawość

Jednak jak wynika z analizy Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich (rządowa instytucja badająca m.in. wyrównywanie szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy), aż 48 proc. badanych pracodawców deklarowało, że są zainteresowani tworzeniem przyzakładowych żłobków i "klubów dziecięcych".

– Nad takimi rozwiązaniami zastanawiają się przede wszystkim duże firmy – mówi Urszula Kłoda z Centrum. – Wśród przebadanych przez nas 328 firm przedszkole stworzyło zaledwie kilka – mówi Kłoda.

Kilka firm razem

Czy deklarowane zainteresowanie pracodawców i pracowników przełoży się na tworzenie przyzakładowych żłobków i przedszkoli?

Centrum zwraca uwagę, że przepisy ułatwiające ich tworzenie już są: 23 lutego prezydent podpisał tzw. ustawę żłobkową pozwalającą pracodawcom uznać wydatki na prowadzenie takich placówek za koszt firmy i dzięki temu obniżyć płacone podatki oraz zwiększyć odpis na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych.

– Tworzymy rozwiązania przyjazne matkom, bo 90 proc. naszych pracowników to kobiety, większość w wieku 20 – 30 lat – mówi Iwona Bara, menedżer z Airline Accounting Center z Krakowa. – Zorganizowaliśmy pracę tak, by nie było problemu z zastępstwami, oferujemy elastyczny czas pracy. Odkąd zmieniły się przepisy, myślimy o dofinansowaniu żłobka.

Opowiada, że w Krakowie duże centra księgowe rozmawiają o stworzeniu wspólnego przedszkola czy żłobka dla dzieci pracowników. – Pomysł nie jest sprecyzowany. Przepisy są jeszcze dość świeże – dodaje Bara.

Wyższa Szkoła Ekonomiczna przedszkole dla dzieci pracowników i studentów uczelni białostockich prowadzi od roku. "Elastyczne przedszkole" czynne jest od 7.30 do 19.30 przez cały tydzień. To ważne np. dla wykładowców, którzy zajęcia mają w niedzielę. – Mam w przedszkolu dwie córki i doceniam, że nie muszę ich codziennie rano odwozić na ósmą do przedszkola, tylko jadą razem ze mną na uczelnię np. na godz. 10 – mówi Maciej Muczyński z biura projektu.

Wyzwanie na kryzys

Stworzenie przedszkola nie było łatwe. Trzeba było m.in. poszerzyć klatkę schodową, zwiększyć wysokość pomieszczeń, wybudować podjazdy, dostosować kuchnię do wymogów sanepidu. –W ślad za ustawami, które ułatwiają zakładanie przedszkoli czy żłobków, nie pojawiają się wykładnie przepisów dla urzędów niższych szczebli. W różnych miejscach Polski są one różnie interpretowane – mówi Muczyński.

Potwierdzają to eksperci.  – Przedszkole i żłobek łatwo stworzyć tam, gdzie były dzieci, w dawnej świetlicy lub klubie. Pracodawcom wciąż trudno przystosować pomieszczenia i przeznaczyć je na ten cel – przyznaje Monika Rościszewska-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego (wspiera m.in. tworzenie przedszkoli). – Znam firmę, której nie udało się stworzyć przedszkola, mimo że wygrała środki unijne, bo nie przebiła się przez wymogi dotyczące infrastruktury. Ze żłobkami przyzakładowymi będzie tak samo. Dopiero kiedy zaczną powstawać, okaże się, z jakimi wyzwaniami się to wiąże.

Już teraz eksperci mówią, że najpoważniejszą przeszkodą będą pieniądze. – Z unijnych środków można uzyskać pieniądze na rozpoczęcie działalności przedszkola czy żłobka, ale koszty dalszego jego funkcjonowania pracodawca musi wziąć na siebie – mówi Monika Zakrzewska, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

– Tymczasem utrzymanie dziecka w żłobku to 1200 – 1500 zł miesięcznie i nie można na nie uzyskać dotacji z gminy (na przedszkolaki dotacje są – red.). Firmy, które wpadły w kryzys gospodarczy, na pewno nie będą brały się w pierwszej kolejności do tworzenia żłobków, bo są to koszty dla firm – tłumaczy Zakrzewska.

W fabryce trudniej

Fundacja Komeńskiego stworzyła model, w którym w opiece nad dziećmi, np. raz na dwa tygodnie, uczestniczą rodzice.

– To pozwala obniżyć koszty utrzymania jednego miejsca dla dziecka o 200 – 300 zł miesięcznie, bo nie trzeba zatrudniać obok pedagoga dodatkowego opiekuna – opowiada Rościszewska-Woźniak.

Ile więc kosztuje miejsce w takim przedszkolu?

– Ok. 700 zł. Taniej niż wynajęcie opiekunki, ale za drogo dla osób, które pracują np. na produkcji. Dla nich żłobek lub przedszkole dofinansowane przez pracodawcę byłoby ogromnym ułatwieniem. Równocześnie to wyzwanie dla pracodawcy, który musi się zgodzić na wprowadzenie elastycznego czasu pracy – tłumaczy Rościszewska-Woźniak.

Według niej różnego rodzaju miejsca opieki nad dziećmi najszybciej będą powstawać przy uczelniach i w miejscach, gdzie pracownicy nie mają stałych godzin zatrudnienia, ale gdzie pracodawcy zależy na utrzymaniu pracownika.

Tymczasem najtrudniej łączyć pracę zarobkową z wychowaniem dzieci osobom gorzej wykształconym i słabiej zarabiającym, które rzadziej mogą np. część zajęć wykonywać w domu. Ale przedszkole czy żłobek w pracy poprawia sytuację nie tylko ich, także pracodawcy.

– Pracodawcy często bardziej opłaca się ułatwić matce opiekę nad dzieckiem, niż zatrudniać ją na pół etatu – tłumaczy Zakrzewska.

A Urszula Kłoda podkreśla: – Przedszkola i żłobki to inwestycja w lojalność pracownika, która w dłuższej perspektywie pracodawcy się opłaca. Trzeba jeszcze tylko firmy do tego przekonać.

Konkurs Mama w pracy - 6,5 tys. ankiet, 105 firm

Rekordowa liczba  – 6,5 tysiąca – ankiet od kobiet wpłynęła w tym roku w odpowiedzi na konkurs "Mama w pracy".

To jedyny konkurs tego typu, w którym opinię o swoim pracodawcy mogą wyrazić anonimowo same kobiety.

Tytuł Firmy Nieprzeciętnie Przyjaznej Mamie "Rz" przyznaje wraz z Fundacją Świętego Mikołaja i firmą badawczą MillwardBrown  SMG KRC już po raz czwarty.

Liczba uczestniczących w konkursie firm jest zbliżona do tej z ubiegłego roku – 105, jednak w konkursie biorą udział przedsiębiorstwa większe niż dotąd. Bardzo często traktują go jako szansę uzyskania informacji o tym, jakich rozwiązań oczekują pracownicy. Każda z firm otrzymuje poufny raport audytorski. Kto w tym roku uzyska tytuł? Ogłosimy to 20 maja w Warszawie w siedzibie Giełdzie Papierów Wartościowych.

syl

– Kobietom coraz częściej zależy, by pracodawca stworzył dla ich dziecka żłobek, przedszkole albo choćby jakąś formę świetlicy, w której raz lub dwa razy w tygodniu, w nagłej sytuacji można je zostawić pod opieką – mówi Karolina Błaszczyk z Fundacji Świętego Mikołaja.

Kapituła konkursu "Mama w pracy" przeanalizowała 6,5 tys. ankiet, które do redakcji "Rzeczpospolitej" i Fundacji Świętego Mikołaja nadesłały pracowniczki firm uczestniczących w konkursie.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Edukacja
Nauczyciele dostaną podwyżki przed wyborami. Czy to celowe działanie MEN?
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?