Minister edukacji Katarzyna Hall przedstawiała w piątek posłom dane o likwidacji szkół. Tej informacji od rządu domagała się Lewica.
– MEN dąży do komercjalizacji edukacji i zastępowania szkół prowadzonych przez samorządy placówkami prowadzonymi przez fundacje – mówił w piątek w Sejmie Artur Ostrowski z SLD. Jego zdaniem oddawanie szkół ułatwi przygotowana przez MEN nowelizacja ustawy oświatowej. Mówi ona, że samorząd będzie mógł przekazać stowarzyszeniu lub fundacji każdą szkołę, a nie, jak teraz, liczącą do 70 uczniów.
Szefowa MEN tłumaczyła, że ten zapis ma właśnie umożliwić ratowanie szkół przed likwidacją. MEN podaje, że w tym roku samorządy chcą zamknąć ok. 500 placówek. Powód? Malejąca liczba uczniów. W podstawówkach w ciągu pięciu lat liczba dzieci spadła o 10 proc., w gimnazjach o 23 proc. – Zmiany demograficzne miały, mają i będą miały wpływ na sieć szkół, ale liczba likwidowanych placówek maleje – przekonywała Hall. Bo np. w roku szkolnym 2006/2007 zamknięto 653 szkoły. W kolejnym – 599.
Jednak Sławomir Kłosowski z PiS wyliczył, że w tym roku ma być zamkniętych 850 szkół. Skąd różnica? Zdaniem szefowej MEN stąd, że poseł doliczył m.in. szkoły ponadgimnazjalne, które nie prowadzą naboru. Dodała, że mimo likwidacji nie zwiększa się liczba uczniów w klasach. W podstawówkach na wsi klasa liczy średnio 15 – 18 uczniów, a w miastach 22.
Edukacją zajmował się też w piątek Senat. Komisja Nauki, Edukacji i Sportu zakończyła prace nad ustawą o systemie informacji oświatowej, która pozwala na gromadzenie wrażliwych danych o każdym uczniu. Ustawę przyjął w połowie kwietnia Sejm. Senatorowie nie zgłosili do niej poprawek. Komisja złoży wniosek o przyjęcie ustawy przez Senat.