– Jako dziekan byłem niewygodny dla rektora, bo nie zgadzałem się na ciągłe zabieranie pieniędzy naszemu wydziałowi, który uchodzi za najbogatszy na UMCS. Nadepnąłem rektorowi na odcisk, więc podjął próbę usunięcia mnie z funkcji – twierdzi prof. Antoni Pieniążek.
W 2008 r. został wybrany na czteroletnią kadencję na stanowisko dziekana Wydziału Prawa i Administracji UMCS w Lublinie. W marcu 2010 r. skończył 70 lat, więc zgodnie z prawem uzyskał wiek emerytalny i na uczelni na podstawie mianowania mógł pracować do końca roku akademickiego. Potem rektor prof. Andrzej Dąbrowski podpisał z nim jeszcze umowę o pracę na dwa kolejne lata, czyli do końca kadencji dziekana.
Jednak kilka tygodni temu rektor uznał, że mandat prof. Pieniążka wygasł. Chodzi o zapis w ustawie mówiący, że po osiągnięciu 70. roku życia profesorowie tracą bierne prawo wyborcze, co oznacza, że nie mogą być wybierani do organów uczelni.
– Z opinii kancelarii prawniczej, którą zamówił rektor, wynika, że osiągnięcie wieku emerytalnego skutkuje wygaśnięciem mandatu dziekana – wyjaśnia Anna Guzowska, rzecznik prasowy UMCS. Zaprzecza, by między rektorem a prof. Pieniążkiem istniał konflikt personalny. – Rozbieżności się zdarzają, szczególnie jeśli chodzi o gospodarowanie finansami. Ale wynikają z dbania o interes całego uniwersytetu – dodaje.
Prawo o szkolnictwie wyższym nie precyzuje, czy mimo osiągnięcia wieku emerytalnego dziekan może dokończyć kadencję. A tak jest w przypadku rektora. – Stosowanie interpretacji rozszerzającej zapis także na funkcję dziekana wydaje się uzasadnione – mówi Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Zaznacza, że resort nie zna dokładnie sytuacji prawnej na UMCS.