– Nauczyciel zauważył, że jeden z uczniów z pierwszej klasy ma kłopoty z nauką czytania oraz z wypowiadaniem się – opowiada Beata Domerecka, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Kruszynie (woj. dolnośląskie). – Logopeda stwierdził, że trzeba przebadać słuch. Okazało się, że dziecko ma jego ubytek w jednym uchu.
Wprowadzenie powszechnych badań słuchu wśród uczniów to jeden z priorytetów z dziedziny zdrowia, na których będzie się skupiać Polska w czasie prezydencji w UE. – Liczymy, że w grudniu państwa unijne przyjmą wspólną konkluzję dotyczącą wad słuchu. Ma być wskazówką, jak tworzyć i skutecznie realizować politykę w tym zakresie – mówi Jakub Gołąb z Ministerstwa Zdrowia.
Z międzynarodowych badań Instytutu Fizjologii i Patologii słuchu wynika, że państwa UE, choć zazwyczaj robią badania wykrywające wady słuchu u wszystkich noworodków, rezygnują z tego u starszych dzieci. Tymczasem co piąte dziecko zaczynające naukę ma problemy ze słuchem, co trzecie wadę wzroku, a co czwarte kłopoty z artykulacją.
– Aż 60 proc. rodziców dzieci, u których stwierdzono niedosłuch, nie zdawało sobie z tego sprawy – mówi prof. Henryk Skarżyński, krajowy konsultant ds. audiologii i foniatrii.
Często się zdarza, że wada odkrywana jest dopiero na lekcjach. – Dzieci jednostronnie słyszące świetnie sobie radzą i wady wykrywane są dość późno. Problemy ze słuchem nasilają się, gdy dochodzą nowe przedmioty i dziecko musi opanować nieznane słownictwo – mówi psycholog Teresa Piekarska, która w Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej TOP w Warszawie zajmuje się m.in. wydawaniem orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego dla uczniów niesłyszących i słabosłyszących.