Debatę organizowali studenci z koła dziennikarskiego. Jego opiekunka prof. Iwona Hofman kazała jednak odwołać spotkanie.
– Uniwersytet nie jest miejscem do prezentowania poglądów organizacji, która odwołuje się do nacjonalizmu czy antysemityzmu. Poza tym studenci nie mogą zagwarantować, że taka debata nie przerodzi się w formę happeningu politycznego – tłumaczy prof. Hofman.
Studenci przeprosili wczoraj za zamieszanie. „Zaproszone osoby są zbyt kontrowersyjne, by rozmawiać w murach uniwersytetu" – napisali.
– Stawiając się w roli inkwizytora, prokuratora i sędziego, pani profesor nie rozumie swojej roli, kompromitując lubelską uczelnię – uważa Kowalski.
– Nie wiem, czy to już cenzura, czy coś na granicy, ale uniwersytet powinien być miejscem dialogu – wtóruje mu Kabaciński. – Skoro ONR uzyskuje zgody na manifestacje, pozwolenia na udział w różnych imprezach, to dlaczego uczelnia zabrania normalnej debaty?