Z początku mało znaczący protest kilku osób, które próbują głodówką zwrócić uwagę na problem wypychania historii z liceów, urasta do ostrego sporu politycznego. PO musi się tłumaczyć z decyzji resortu edukacji. A opozycja zaciera ręce.
Do porządku obrad Sejmu opozycji udało się wprowadzić informację premiera na temat ograniczania wymiaru godzin lekcji historii w szkołach ponadgimnazjalnych. Debata odbyła się wieczorem. Wniosek w tej sprawie złożyło PiS, które na dziś zaplanowało także manifestację przed siedzibą resortu edukacji pod hasłem obrony „tożsamości i pamięci". Solidarna Polska przygotowała zaś uchwałę wzywającą premiera, by uchylił rozporządzenie MEN w tej sprawie.
Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej, nie ma wątpliwości, że edukacyjna awantura może zaszkodzić PO. – Najpierw problem z sześciolatkami, teraz z historią. To pozostawia u ludzi wrażenie, że rząd PO nie radzi sobie z reformami dotyczącymi edukacji – mówi.
Zgodnie z reformą Ministerstwa Edukacji Narodowej, od nowego roku szkolnego historii najnowszej będą się uczyć wszyscy uczniowie pierwszej klasy liceum. Potem muszą wybrać specjalizację. Jeśli nie wybiorą profilu humanistycznego, mają się uczyć nowego przedmiotu „Historia i społeczeństwo" serwującego wiedzę w tzw. wątkach tematycznych, np. „Wojna i wojskowość" czy „Kobieta, mężczyzna, rodzina".
Przeciw tym planom od kilku dni głoduje w Krakowie sześciu byłych opozycjonistów z czasów PRL. Jeden trafił we wtorek do szpitala, pozostali nie zamierzają przerywać protestu.
– Nie wolno lekceważyć ludzi, którzy narażają własne zdrowie, by zwrócić uwagę na problem. Nacisk polityczny jest tutaj ważny – mówi „Rz" Zbigniew Girzyński z PiS.
Krakowscy głodujący zyskują coraz większe poparcie nie tylko u polityków opozycji. Ich postulaty poparli naukowcy i studenci z Instytutu Historii oraz Wydziału Prawa UJ, a także z IPN. Protestujących odwiedził m.in. szef „S" Piotr Duda.
Minister edukacji nie może ignorować krakowskiego protestu. Jego uczestników zaprosiła na spotkanie, ale odmówili.