Rozgrywkę o przyszłość Karty nauczyciela poprzedza wojna nerwów. W przededniu rozmów o zmianach pedagogiczne związki zawodowe wzmacniają swoją pozycję negocjacyjną. Związek Nauczycielstwa Polskiego, strasząc posłów, przedstawia wynik przeprowadzonej wśród działaczy ankiety. Wynika z niej, że 96 proc. pracowników oświaty jest gotowych do akcji protestacyjnej w obronie swoich przywilejów. Politycy, którzy mają dzisiaj usiąść przy stole z samorządowcami i nauczycielskimi związkami, by rozmawiać o propozycjach tych pierwszych na zmiany w oświacie, pytają, poco ta demonstracja siły.
Spotkanie na temat zmian w Karcie będzie prowadzone pod egidą Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego. - Dziwię się reakcji ZNP, bo propozycje zmian w tej ustawie zawierają też postulaty, z którymi zgadzają się związkowcy - mówi „Rz" Piotr Zgorzelski z PSL, szef komisji. Wskazuje, że dotyczy to m.in. kwestii urlopów na poratowanie zdrowia czy dodatku mieszkaniowego oraz wiejskiego. Jak dodaje, to będą pierwsze regulacje Karty, które dziś zostaną poddane pod dyskusję.
Reakcji związków dziwi się też Waldy Dzikowski z PO, wiceszef komisji. - Zastanawiam się, czy nauczyciele, którzy chcą protestować, wiedzą, przeciwko czemu ten protest ma być zorganizowany. Przecież dopiero siadamy do rozmów - mówi Dzikowski. Przypomina też, że przez ostatnie pięć lat pedagodzy byli jedyną grupą zawodową, która otrzymała znaczące podwyżki płac. - Wtedy zależało nam na tym, by nauczyciele godnie zarabiali, teraz jest czas na to, by się zastanowić, jak pieniądze przeznaczone na edukację wydawać bardziej efektywnie - dodaje.
Autor samorządowych propozycji zmian w Karcie Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich jest jeszcze bardziej krytyczny. - Działania ZNP to absolutny brak powagi i odpowiedzialności. Nasze zmiany mają prowadzić do tego, by można było dobrym nauczycielom płacić więcej, a tym samym podnieść jakość kształcenia w szkołach - podkreśla Porawski.
Co dokładnie zakłada projekt samorządowców? Przede wszystkim chcą, by Karta nauczyciela obejmowała tylko pedagogów pracujących przy tablicach. Poza tym taka praca miałaby trwać dłużej. Nie jak teraz 18 godzin w tygodniu, lecz 20 godzin. Skrócone zostałyby też nauczycielskie urlopy - z blisko 80 do52 dni roboczych.