To był największy strajk w Polsce w tym stuleciu. Spektakularny protest podzielił Polaków, wzburzył, a może nawet zrewoltował środowiska nauczycielskie i mocno wpłynął na kampanię przed wyborami do PE.
Rząd Mateusza Morawieckiego przetrzymał strajkujących. Nie ustąpił w sprawie żądań płacowych wyrażanych przez ZNP i komitety strajkowe. To polityczna wygrana. Zdaniem 41 proc. badanych najwięcej ugrał na strajku rząd, a zdaniem 44 proc. – PiS. 65,4 proc. uważa, że najwięcej stracili uczniowie, 55,7 proc.– że rodzice, 59,9 proc. – że sami nauczyciele, 48,5 proc. wskazuje na opozycję.
Rząd postanowił, że podwyżki wprowadzi (niespełna 10 proc. we wrześniu), ale nie tak wysokie, jak domagał się tego ZNP. Dlatego tylko ok. jednej czwartej badanych uważa, że sytuacja protestujących się poprawiła w wyniku strajku, ponad 44 proc. twierdzi, że się nie poprawiła, a spora grupa nie wie, jak tę sytuację ocenić – 31 proc.
Czy to więc klęska nauczycieli? – W pewnym sensie nauczyciele jednak wygrali – mówi prof. Ewa Marciniak, politolog. – W przestrzeni publicznej znalazł się temat edukacji jako ważnej sfery społecznego funkcjonowania, a także jeden jej aspekt, czyli nauczycielskie pensje.
Co ciekawe, prawie po równo rozłożyły się opinie badanych co do zapłaty za strajk. Ponad 45 proc. uważa, że się ona nauczycielom należy, a ponad 49 – że nie.
Jednak mimo wszystkich negatywnych elementów: nieskuteczności strajku, nieosiągnięcia celów ekonomicznych przez nauczycieli oraz mocno podzielonych opinii co do zapłaty za czas protestu – wyraźnie większa grupa badanych uważa, że strajki mają jednak sens. Na pytanie „Czy strajk jest skuteczną formą walki o podwyżki i lepsze warunki pracy?” – aż 66,4 proc. odpowiedziało „tak”, a tylko 27,7 proc. – „nie”. Czym to tłumaczyć?