W resorcie edukacji i w podległych mu instytucjach wpadka goni wpadkę. Kolejne odkryliśmy w piśmie, z którego nauczyciele języków mają czerpać wzorce prowadzenia lekcji i poznawać najnowsze metody pedagogiczne.
„Języki obce w szkole" po raz pierwszy ukazały się na rynku w 1957 r., a od początku tego roku mają nowego wydawcę. To podległa MEN i należąca do Skarbu Państwa Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji.
W jej radzie zasiadają wiceministrowie z ramienia MEN oraz resortu nauki. Wraz ze zmianą wydawcy pismo zaskakuje nie tylko nową formą graficzną, ale także treścią.
Do tej pory w nowej odsłonie ukazały się trzy numery. Już w pierwszym, w marcu, zaproponowano przeprowadzenie lekcji z wykorzystaniem wulgarnego dialogu. W trzecim zaś opublikowano napisany przez młodego naukowca artykuł, który jest plagiatem.
Pierwszy numer poświęcony był zbliżającemu się egzaminowi gimnazjalnemu. „Aktywnym" nauczycielom pismo podpowiada, by uczniowie odgrywali pomiędzy sobą dialog z filmu „Dzień świra". Mają się go także nauczyć na pamięć oraz uzupełniać luki słowami z filmu. Chodzi o scenę, w której Adaś Miauczyński odpytuje syna z koniugacji czasownika to be. Dialog kończy się słowami „to be, k... a, or not to be". „K... a" jest jednym z tych wyrazów, które uczniowie mają wpisać w dialogowe luki.