Sześciolatka nie może wrócić do rówieśników

Sądy nie zgodziły się, aby dziecko, które rok wcześniej zaczęło naukę, wróciło do klasy ze swym rocznikiem

Aktualizacja: 11.11.2012 21:03 Publikacja: 11.11.2012 19:42

Przepisy nie przewidują cofnięcia sześciolatka do zerówki. Od decyzji nie można się odwołać

Przepisy nie przewidują cofnięcia sześciolatka do zerówki. Od decyzji nie można się odwołać

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Kolejny absurd reformy oświaty przygotowanej przez resort. Raz podjętej przez rodziców decyzji o wysłaniu sześciolatka do pierwszej klasy nie można już cofnąć. Sądy cywilne odrzuciły pozew w takiej sprawie, a kuratorium i resort edukacji uznały, że to jest tylko i wyłącznie problem szkoły.

Historię siedmioletniej dziś Oli, uczennicy podstawówki na warszawskiej Białołęce, opisywaliśmy w sierpniu tego roku. We wrześniu 2011 roku rodzice wysłali sześcioletnią wówczas dziewczynkę do pierwszej klasy. Po kilku tygodniach zorientowali się, że dziecko nie radzi sobie w szkole. – Miała reakcje nerwicowe – opowiada matka.

Olę zbadał psycholog, który potwierdził, że dziewczynka ma problemy w grupie, a ponieważ słabo jej idzie nauka, zamyka się w sobie.

Rodzice nie od razu jednak próbowali zabrać córkę ze szkoły, zwłaszcza że wychowawczyni obiecała zwrócić większą uwagę na dziecko, a w razie konieczności poprosić o pomoc psychologa.

Sytuacja Oli jednak wcale się nie zmieniała. Dziewczynka miała kłopoty z nauką. Rodzice postanowili więc, że albo cofną dziecko do zerówki, albo poproszą, by zostało w pierwszej klasie na drugi rok, by chodziło do klasy razem ze swoim rocznikiem. Dyrekcja nie zgodziła się na cofnięcie dziecka do klasy przedszkolnej, uznając, że to nie ona wydawała decyzję administracyjną w tej sprawie. A rada pedagogiczna promowała dziewczynkę do drugiej klasy.

W tej sytuacji rodzice Oli zdecydowali się walczyć w sądzie cywilnym o prawo dziecka do nauki razem z rówieśnikami. Stołeczne sądy, Okręgowy oraz Apelacyjny, jasno stwierdziły, że jest to sprawa administracyjna i nie może być rozpatrywana przez sądy cywilne.
Jednak kurator mazowiecki odmówił wszczęcia postępowania administracyjnego w tej sprawie. Rodzice wraz ze swoim pełnomocnikiem zaskarżyli decyzję kuratorium do resortu oświaty. Ministerstwo wydało właśnie swoją decyzję. Utrzymało w mocy decyzję kuratorium mazowieckiego.

Resort stwierdził, że odwołanie od decyzji kuratorium nie ma uzasadnionych podstaw. Dodał, że podziela stanowisko kuratora, iż „nie ma podstaw materialnoprawnych, które uprawniałyby kuratora do wydania decyzji w przedmiotowej sprawie”. – W myśl przepisów promowanie w klasach I–III szkoły podstawowej polega na podsumowaniu osiągnięć edukacyjnych ucznia z zajęć edukacyjnych i zachowania w danym roku – tłumaczyło ministerstwo. Jego urzędnicy zauważyli też, że uczniowie klas I-III zawsze otrzymują promocję do klasy wyższej. – W wyjątkowych przypadkach rada pedagogiczna może zdecydować o powtarzaniu klasy przez ucznia na wniosek wychowawcy po zasięgnięciu opinii rodziców ucznia – tłumaczyli urzędnicy MEN. Nie odnieśli się do kwestii, czy przypadek Oli był taki wyjątkowy.

MEN podkreślił też, że kurator nie ma kompetencji do rozstrzygania sporu dotyczącego promowania uczniów. To należy tylko i wyłącznie do Rady Pedagogicznej.

– W tej sprawie jak w soczewce odbijają się aktualne problemy dotyczące reformy szkolnej – uważa adwokat Monika Brzozowska z kancelarii PDB LEAL Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy, pełnomocnik rodziców Oli. – Wszyscy zachęcają do zapisywania 6-latków do szkoły, twierdząc, że placówki są na to przygotowane, a prawo w tym zakresie jest bardzo precyzyjne. Niestety, jak pokazuje życie, po raz kolejny okazało się, że reforma nie jest dobrze przygotowana w żadnym aspekcie, także prawnym – tłumaczy Brzozowska. I dodaje, że przepisy są pełne są luk. – Ministerstwo doskonale o nich wie, bo nie jest to pierwszy tego typu przypadek i resort nie robi kompletnie nic, by wadliwy stan prawny zmienić. Dorośli się spierają, a nikt nie myśli o małej dziewczynce, która na wspomnienie szkoły dostaje ataku paniki. Szkoda dziecka – mówi mec. Brzozowska. Mała Ola chodzi do drugiej klasy. Wciąż nie przyzwyczaiła się do szkoły. Jej rodzice nie wiedzą, czy jeszcze podejmą jakieś inne kroki w tej sprawie.

Kolejny absurd reformy oświaty przygotowanej przez resort. Raz podjętej przez rodziców decyzji o wysłaniu sześciolatka do pierwszej klasy nie można już cofnąć. Sądy cywilne odrzuciły pozew w takiej sprawie, a kuratorium i resort edukacji uznały, że to jest tylko i wyłącznie problem szkoły.

Historię siedmioletniej dziś Oli, uczennicy podstawówki na warszawskiej Białołęce, opisywaliśmy w sierpniu tego roku. We wrześniu 2011 roku rodzice wysłali sześcioletnią wówczas dziewczynkę do pierwszej klasy. Po kilku tygodniach zorientowali się, że dziecko nie radzi sobie w szkole. – Miała reakcje nerwicowe – opowiada matka.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Edukacja
Próba przekupstwa i erotyczne SMS-y. Afera wokół rektora Mirosława Minkiny
Edukacja
Nauczyciele dostaną podwyżki przed wyborami. Czy to celowe działanie MEN?
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?