Eksperci przekonują, że brak napływu młodych pracowników do szkół może negatywnie wpływać na system oświaty. Rosnąca różnica wieku pomiędzy kadrą pedagogiczną a uczniami z pewnością stwarzać będzie coraz więcej problemów.
W przygotowanej w styczniu 2013 r. przez resort edukacji analizie kosztów funkcjonowania ustawy Karta nauczyciela, pojawia się zestawienie dotyczące liczby etatów nauczycieli. W 2009 r. łączna liczba nauczycielskich etatów wynosiła ok. 519 tys., pośród nich było nieco ponad 25 tys. nauczycieli stażystów oraz ok. 100 tys. nauczycieli kontraktowych (to dwie najmłodsze stażem grupy). W 2011 r. liczba nauczycielskich etatów spadła o ok. 3 proc. do poziomu ok. 504 tys., ale liczba stażystów zmniejszyła się o prawie 25 proc. do 18,5 tys., a kontraktowych o 15 proc. do 85,5 tys.
MEN zaznacza, że w 2011 r. ze statystyk wyłączyło tych nauczycieli, którzy przebywali na urlopach wychowawczych oraz bezpłatnych. Inaczej sprawa wygląda w grupie nauczycieli dyplomowanych, czyli najwyższej grupie awansu zawodowego. Tu na przestrzeni lat 2009–2011 liczba pedagogów wzrosła o ponad 13 proc. z 233,5 tys. do 264,5 tys.
150 chętnych na etat
Problem starzejącej się kadry pedagogicznej jest często komentowany na nauczycielskich forach. Oto jedna z wypowiedzi podpisana nickiem Rabbini. „Jestem młodym nauczycielem (tym do 30) i nie widzę braku chętnych do tego zawodu. Przyczyna starzenia się tej grupy zawodowej jest inna – to starsi niechętnie idą na emeryturę, blokując miejsca. (...) Najczęściej niestety traktują swoją posadę jako miejsce, gdzie nic nie robiąc, mogą spokojnie zarabiać, nie ponosząc żadnych konsekwencji. A młodzi, choćby stawali na głowie i sypali dobrymi pomysłami, nie mają szans w konfrontacji z nimi".
Wojciech Książek, wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka, przekonuje, że w tej chwili na jeden nauczycielski etat oczekuje 150 chętnych.