74 - do tylu gwałtów doszło w 2012 r. – według danych KGP – w gimnazjach i podstawówkach
W kraju jest ponad 21 tys. podstawówek i gimnazjów, więc statystycznie rzecz biorąc, liczba gwałtów jest nieznaczna. Jednak fakt, że w szkołach w ogóle do nich dochodzi, jest szokujący. Liczby te są tym bardziej wymowne, że policja podaje dane o przestępstwach stwierdzonych, czyli takich, na popełnienie których są dowody, a sprawy trafiły do sądu. Ze względu na dobro małych ofiar szczegóły takich spraw są owiane tajemnicą. Jeden z bardziej wstrząsających przypadków dotyczy Lublina. W tamtejszej szkole podstawowej 12-latka miała zostać brutalnie zgwałcona przez trzech starszych uczniów. Twierdziła, że chłopcy wciągnęli ją do toalety. Ginekolog potwierdził obrażenia wskazujące na zgwałcenie. – Z opinii psychologa, której przeprowadzenie zleciliśmy, wynika, że jej zeznania były wiarygodne. Akta przesłaliśmy do sądu rodzinnego – mówi Paweł Banach, wiceszef prokuratury w Lublinie.
W szkołach dochodzi też do przestępstw przeciwko obyczajności, czyli np. przypadków pedofilii i rozpowszechniania pornografii. W 2012 r. było ich 181 (w 2011 r. – 266). Najnowszy: w Olsztynie 59-latek zakradł się do szkolnej toalety i próbował wykorzystać seksualnie dziewięciolatkę. Policja ujęła go, gdy wczoraj znowu zjawił się w szkole.
181 innych przestępstw przeciwko obyczajności odnotowano w 2012 r. w polskich szkołach
Czym tłumaczyć wzrost liczby gwałtów? Eksperci twierdzą, że przestępczość w szkołach to efekt liberalnej polityki wychowawczej wprowadzonej przez duet Hall–Szumilas, byłą i obecną minister edukacji. Sławomir Kłosowski uważa, że po dojściu PO do władzy w szkołach rozluźniła się dyscyplina, co wykorzystują młodociani przestępcy.
Co robi MEN, by zmienić niekorzystne statystyki? Minister edukacji Krystyna Szumilas ogłosiła 2013 rokiem bezpiecznej szkoły. Nie usłyszeliśmy jednak żadnej koncepcji na walkę z przestępczością.