Taką tezę Krystyna Szumilas postawiła w ostatni wtorek podczas spotkania ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Według niej problem polega na tym, że rozpoczynając naukę pisania w przedszkolu, dziecko jest pod opieką innego nauczyciela, a potem drugi kontynuuje jego pracę w szkole. Zdaniem Szumilas ta zmiana może się niekorzystnie odbić na procesie edukacyjnym dzieci.
Pedagodzy, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że to demagogia, afront wobec nauczycieli przedszkoli i sprowadzanie tych placówek do roli XIX-wiecznych ochronek.
Oto wypowiedź Szumilas: „Wyobraźcie sobie państwo, że uczycie się przez rok matematyki, a potem zmienia się nauczyciel. Nie znacie jego metod, z trudem się do nich przyzwyczajacie. Tak samo czuje się dziecko, które po roku nauki pisania w zerówce musi się przestawić na metody innego nauczyciela. Naukowcy od dawna zwracają uwagę, że właśnie to może być przyczyna późniejszych niepowodzeń szkolnych”.
Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji na podstawie jakich badań minister postawiła taką tezę. Odesłano nas do publikacji o wpływie fluktuacji nauczycieli na edukację uczniów, w których została udowodniona taka negatywna zależność.
Poprosiliśmy o komentarz prof. Bogusława Śliwerskiego, przewodniczącego Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Jego zdaniem nie można wykorzystywać wyników badań dotyczących zmian nauczycieli do dyskusji o tym, co jest korzystne, a co nie w przechodzeniu dzieci przez kolejne progi edukacyjne.