Aż 71 proc. badanych uważa, że wysyłanie 6-letnich dzieci do szkół to zły pomysł – wynika z sondażu przeprowadzonego tuż przed świętami przez pracownię Homo Homini na zlecenie „Rz".
Co więcej, 45 proc. z nas uważa, że jest to zdecydowanie zły pomysł, kolejnych 26 proc., że raczej zły. Przeciwnego zdania jest tylko 24 proc. społeczeństwa, a zdecydowanych zwolenników reformy jest jedynie 10 proc. Polacy nie wierzą zatem, że szkoły są przygotowane na przyjęcie małych dzieci. Bardzo krytycznie oceniamy plany rządu, który chce, by trafiły tam one obowiązkowo od września 2014 r.
Co ciekawe, nasza ocena pokrywa się z tym, co o stanie przygotowania szkół uważa NIK. Dotarliśmy do nieoficjalnych jeszcze wyników kontroli Izby. Są fatalne. Wskazują, że jedynie co piąta placówka jest gotowa na przyjęcie małych dzieci. Problemem jest m.in. niedostosowanie szkolnych łazienek czy sal informatycznych.
Zastrzeżenia budzi też opieka świetlicowa – są szkoły, gdzie po prostu jej nie ma, w innych małe dzieci nie przebywają w przystosowanej do tego sali, ale w klasie, która jest akurat wolna. Problemem jest też zbyt duża liczba maluchów przebywających w świetlicy. Inspektorzy wskazują ponadto, że szkoły nie mają przygotowanych stołówek do tego, by dzieci mogły zjeść tam 2 – 3 posiłki dziennie.
Reforma obniżająca wiek szkolny od początku budzi ostry społeczny sprzeciw. Choć rodzice już od 2009 r. mogą posyłać sześciolatki do szkół, nigdy ich odsetek nie przekroczył 20 proc., tyle 6-latków znalazło się w szkolnych ławach w 2011 r. Rok później na takie posunięcie zdecydowało się mniej niż 18 proc. rodziców.