Takie wnioski płyną z raportu przygotowanego przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej. Sprawdziła ona, co się dzieje z nauczycielami, którzy stracili pracę w 2011 oraz 2012 roku. Wnioski są przykre. Analitycy zwracają uwagę, że w tym krótkim czasie pracę straciło kilkanaście tysięcy pedagogów. Najczęściej dotyczyło to nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych z województw na ścianie wschodniej.

Szeregi bezrobotnych najczęściej zasilają pedagodzy z najkrótszym doświadczeniem zawodowym, czyli stażyści oraz nauczyciele kontraktowi. Z nimi bowiem najłatwiej jest rozwiązać umowę. Problem w tym, że są to najczęściej ludzie młodzi, którzy mieli odmłodzić szkolne kadry.

Co robią po utracie pracy? „Najliczniejsza grupa zwolnionych nauczycieli charakteryzuje się postawą wycofania. Nie podejmuje ona żadnych działań w celu znalezienia zatrudnienia, biernie oczekują na zmianę sytuacji i powrót do pracy w szkole. Należy podkreślić, że osoby te zagrożone są pojawieniem się tzw. wyuczonej bezradności, które na stałe mogą zasilić szeregi bezrobotnych" – czytamy w raporcie.

Jego autorzy zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz: „ani resort edukacji, ani Ministerstwo Pracy nie wprowadziły żadnych programów, które miałyby złagodzić skutki likwidacji szkół. Wydaje się, że skutki wzrastającej liczby nauczycieli wypadających z zawodu skupią się na poziomie samorządowym".