Takie wnioski płyną z raportu OECD, organizacji skupiającej rozwinięte gospodarki świata. Okazuje się, że pedagodzy z krajów OECD uczący w szkołach podstawowych pracują przy tablicy średnio 790 godzin rocznie. Ich koledzy w Polsce tylko 618 godzin. Z kolei uczący w gimnazjach pracują średnio 547 godzin, podczas gdy w OECD średnia to 709 godzin. Najmniej obciążeni pracą są nauczyciele liceów – przy tablicy spędzają 544 godziny (w OECD 664 godziny).
W tegorocznym raporcie uwzględniono nie tylko 18 godzin pensum, które obowiązuje naszych nauczycieli, ale także dodatkowo płatne godziny nadwymiarowe. Dla przykładu siatka dydaktyczna nauczyciela amerykańskiej podstawówki to blisko 1,1 tys. godzin w roku, należy zwrócić uwagę, że szkoły w USA pracują o tydzień krócej niż polskie.
To jest zapewne powód, dlaczego zarobki polskich nauczycieli należą do najniższych w OECD. Nauczyciel w szkole podstawowej zarabia 76 proc. tego, co przeciętnie jego kolega w podobnym wieku i z podobnym wykształceniem w UE. W szkole średniej wskaźnik ten wynosi 75 proc. W OECD nauczyciele również zarabiają mniej niż ich koledzy na rynku, ale średnia jest wyższa niż w Polsce: odpowiednio 82 proc. w szkole podstawowej i 89 proc. w szkole średniej.
Polski nauczyciel pracuje o połowę krócej niż jego kolega w Stanach Zjednoczonych
Eksperci OECD przeanalizowali wpływ wykształcenia na późniejsze zatrudnienie. Okazuje się, że poziom zatrudnienia wśród absolwentów liceów i szkół pomaturalnych jest w Polsce o jedną czwartą wyższy niż w grupie osób, które zakończyły edukację na niższym poziomie. W gronie absolwentów wyższych uczelni szansa na znalezienie pracy jest jeszcze większa: pracuje 85 procent takich osób w porównaniu z 66 proc. osób z wykształceniem średnim. Raport zauważa, że w naszym kraju w najmłodszej grupie osób (25–34 lata) na studiach wyższych było lub jest 39 proc. osób. To już średnia dla OECD, a nawet o 3 pkt proc. więcej niż dla krajów UE. Eksperci pozytywnie oceniają te zmiany i przekonują, że im wcześniejszy moment rozpoczęcia edukacji, tym lepsze efekty na końcu procesu. Wytykają przy tym Polsce, że choć edukacja przedszkolna dla pięciolatków stała się obowiązkowa w naszym kraju w 2011 roku, to ciągle daleko nam do najbardziej rozwiniętych krajów w kategorii uprzedszkolnienia trzy- i czterolatków. Wynosi on odpowiednio 28 i 38 proc., co daje nam 25. oraz 31. miejsce wśród 38 analizowanych krajów.