Rząd, forsując reformę obniżającą wiek szkolny, przekonuje społeczeństwo, że robi to dla dobra dzieci, bo im wcześniej rozpoczną one szkolną edukację, tym lepsze potem osiągają wyniki w nauce. Niespełna trzy tygodnie temu minister edukacji Krystyna Szumilas stwierdziła na antenie TVP, że powszechny obowiązek szkolny dla sześciolatków jest normą w większości krajów Unii Europejskiej. Normą, którą wymusił rozwój cywilizacyjny świata. Problem polega na tym, że wszystkie te tezy mijają się z prawdą.
Liczy się data urodzenia
Spójrzmy na dane Eurostatu. Tylko w 13 z 27 krajów Unii jest to powszechny obowiązek dla wszystkich sześciolatków (ich odsetek w systemie edukacji wynosi powyżej 90 proc.). W kolejności alfabetycznej są to Belgia, Cypr, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Malta, Portugalia, Słowenia, Wielka Brytania oraz Włochy. W reszcie, a więc większości krajów UE, sześciolatki uczestniczą w edukacji szkolnej, ale ich odsetek nie jest już tak wysoki.
W krajach takich jak Austria, Czechy, Niemcy czy Słowacja edukację szkolną zaczyna około połowy rocznika sześciolatków, drugą połowę stanowią dzieci „kalendarzowo" siedmioletnie. Z czego to wynika? Wszystkie te kraje mają zbliżony system rekrutacji, który polega na tym, że do szkół kwalifikuje się dzieci nie według wieku kalendarzowego, ale dopiero wtedy, gdy do określonej daty faktycznie ukończą szósty rok życia. Informacje z Eurydice: w Niemczech ta data jest płynna i zależy od landu, władze centralne ustaliły jednak, że do szkół idą te dzieci, które skończyły 6 lat najpóźniej 30 września, choć są landy, które przyjmują tylko te, które miały urodziny najpóźniej 30 czerwca.
W Austrii datą graniczną jest 1 września. W Czechach do szkoły idą tylko te, które mają ukończone 6 lat w momencie rozpoczęcia roku szkolnego, podobnie na Słowacji, choć tam obowiązek szkolny dla dziecka zostaje wstrzymany, jeżeli jego opiekun przedszkolny uzna, że nie jest ono gotowe do rozpoczęcia nauki. Co więcej, wszystkie te kraje dają także rodzicom możliwości przesunięcia terminu wejścia dziecka do szkoły.
Rodzice mają głos
Teraz statystyki – w 2011 r. do szkół uczęszczało 58,2 proc. sześcioletnich Austriaków, 50,2 proc. Czechów, 50,8 proc. Słowaków i 62,5 proc. Niemców. Dodatkowo analitycy IEA (Międzynarodowego Stowarzyszenie Mierzenia Osiągnięć Szkolnych), którzy przeprowadzają najważniejsze testy TIMSS i PIRLSS, zwracają uwagę, że czescy rodzice coraz częściej odraczają moment wejścia dziecka do szkoły. Na przestrzeni lat 1998–2011 odsetek sześcioletnich dzieci w czeskich szkołach spadł o blisko 10 proc. Podobną tendencję widać na Słowacji, gdzie w 2001 r. do słowackich szkół chodziło blisko 60 proc. sześciolatków, a w 2011 r. już o 9 punktów procentowych mniej, kilkuprocentowy spadek uczniów w latach 1998–2011 odnotowała także Austria.