Projekt nowelizacji ustawy budżetowej, którym dziś zajmie się rząd, zakłada bowiem cięcia w sferze tzw. dotacji projakościowej, która od początku ubiegłego roku trafia do najlepszych jednostek naukowych i akademickich w kraju.
To właśnie z tej puli pieniędzy finansowane są tzw. krajowe naukowe ośrodki wiodące, które minister nauki Barbara Kudrycka określała jako jednostki flagowe polskiej nauki, czy wyróżnione przez Polską Komisję Akredytacyjną wydziały uczelni. Dotacja projakościowa to także pieniądze na stypendia dla najlepszych studentów, doktorantów czy pracowników naukowych, a także na programy mające podnosić jakość kształcenia szkół wyższych. – W całej tej sprawie niepokoją dwie rzeczy. Pierwsza, że rząd chce oszczędzać na najlepszych. Druga, że zmiany proponuje się w trakcie wakacji – mówi nam przedstawiciel jednej z organizacji zrzeszającej środowisko akademickie i naukowe. Prosi o anonimowość, bo oficjalne stanowisko ma się ukazać dopiero po przedstawieniu przez rząd ostatecznej wersji nowelizacji ustawy.
Biznes nie będzie chciał inwestować w naukę, jeśli nie interesuje się nią państwo
Faktycznie w obecnej propozycji trudno znaleźć kwoty, jakie rząd chce oszczędzić na nauce i szkolnictwie wyższym. Prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich, mówi „Rz", że według jego informacji oszczędności mogą sięgnąć ok. 300 mln zł. Resort nauki podał „Rz" tylko kwotę dotacji jakościowej, która w tym roku wyniesie ok. 188 mln zł. Rok temu było to 213,5 mln.
Piotr Paweł Bauć, szef Sejmowej Komisji ds. Edukacji i wykładowca akademicki, dziwi się, że rząd sięga po pieniądze z nowego programu, który miał rozwinąć model gospodarki opartej na wiedzy. – W najbardziej rozwiniętych gospodarkach to innowacyjne rozwiązania generują dodatkowe wpływy do budżetu. My zamiast próbować wejść na tę samą ścieżkę, uruchamiać współpracę nauki z przedsiębiorcami i tworzyć np. nowoczesne technologie, szukamy tam oszczędności – mówi Bauć.