W badaniu przeprowadzonym dla „Rz" przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych Homo Homini w miniony weekend ponad 40 proc. z pośród 1100 respondentów stwierdziło, że są zdecydowanymi zwolennikami plebiscytu w sprawie posłania sześciolatków do szkół. Kolejne 23 proc. odpowiedziało, że raczej powinien się on odbyć. Przeciwnego zdania było ok. 28 proc. ankietowanych.
Ze wstępnego harmonogramu, który trafił w ręce Tomasza Elbanowskiego, pełnomocnika wniosku o referendum edukacyjne „Ratuj maluchy i starsze dzieci też", pod którym podpisało się blisko milion Polaków, wynikało, że debata i głosowanie o referendum miały odbyć się w środę. To się jednak wczoraj zmieniło. Debata została przełożona na czwartek, a głosowanie odbędzie się najprawdopodobniej na kolejnym posiedzeniu Sejmu.
To nie koniec zamieszania wokół tej inicjatywy. Jak wynika z informacji „Rz", Klub Platformy Obywatelskiej chciał całkiem usunąć ten punkt z kalendarza obrad. W piątek do marszałek Sejmu Ewy Kopacz trafił wniosek w tej sprawie. – Takie informacje przekazał nam sekretariat posiedzeń Sejmu, dowiedzieliśmy się też, że wniosek był pozbawiony uzasadnienia – powiedział „Rz" Tomasz Elbanowski.
Szczegółów „Rz" próbowała dowiedzieć się u wiceszefowej Klubu PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Odpowiedzi były enigmatyczne. – Wiem, że taka możliwość była rozważana. Możliwe, że taki wniosek trafił do marszałek Sejmu, możliwe też, że został już wycofany. Rozmawiałam z marszałek Kopacz i według jej zapewnień debata nad referendum ma się odbyć – powiedziała nam Kidawa-Błońska.
Po naszych telefonach sekretariat posiedzeń Sejmu ponownie skontaktował się z Elbanowskim. Tym razem informując go, że wniosek Klubu PO „nie istnieje". Skąd to zamieszanie?