Powód? Posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy przygotowali projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty w tej sprawie, uznali, że osoby te będą mogły być zatrudnianie na podstawie kodeksu pracy, a nie Karty nauczyciela. To oznacza, że nie będą mogły skorzystać z tych samych przywilejów co nauczyciele, np. 18-godzinnego pensum, urlopów na poratowanie zdrowia. Nie będą też miały dwóch miesięcy wakacji.
Nowelizacja zakłada jednak, że osoby, które zechcą ubiegać się o taki etat, będą musiały mieć takie samo wykształcenie jak nauczyciele oraz przygotowanie pedagogiczne.
I to budzi sprzeciw Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wiceszef tej organizacji Krzysztof Baszczyński twierdzi, że takie rozwiązanie prowadzi do tego, że w szkole będą dwie kategorie pracowników, mających takie same kwalifikacje, wykonujących takie same czynności, a zatrudnionych na innych warunkach.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska przekonuje, że taka interpretacja jest błędna.
– My wprowadzamy stanowisko osoby wspomagającej, która będzie pomagała w pracy nauczyciela, a nie przejmowała jego obowiązki. To zasadnicza różnica – mówi w rozmowie z „Rz".