Zakaz śmieciowego jedzenia w szkolnych sklepikach czy też utrudnienia w zdobywaniu zwolnień z lekcji wuefu – to niektóre z pomysłów, jakie mają posłowie.
Kilka tygodni temu parlamentarzyści z trzech sejmowych komisji skierowali do ministerstw Edukacji, Sportu i Zdrowia postulat stworzenia kierowanego do uczniów narodowego programu zapobiegania nadwadze i otyłości. W najbliższy czwartek rozpatrzą odpowiedź, jaką na ich propozycję przygotowali ministrowie.
Polskie tyją najszybciej
Do działań w tej sprawie skłonił posłów przede wszystkim niedawny raport NIK. Wynika z niego, że w roku szkolnym 2012/2013 w zajęciach wychowania fizycznego nie brało udziału 15 proc. uczniów podstawówek, 23 proc. gimnazjalistów oraz 30 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Izba, prowadząc kontrolę, korzystała z analiz Ministerstwa Zdrowia, z których wynika, że 330 tys. uczniów ma zniekształcenia kręgosłupa, a ponad 120 tys. cierpi na nadwagę lub otyłość. W ponad połowie skontrolowanych szkół te dane w żaden sposób nie wpłynęły na rozszerzenie oferty np. o gimnastykę korekcyjną czy szersze działania prozdrowotne, których elementem byłyby zajęcia WF.
Kilka miesięcy temu ówczesna minister sportu Joanna Mucha alarmowała, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Powołując się na dane Światowej Organizacji Zdrowia, przekonywała, że obecne pokolenie dzieci może być pierwszym od długiego czasu, którego przeciętna długość życia będzie krótsza niż ich rodziców.
W kontekście tych danych reakcja ministrów pozostawia wiele do życzenia. Jedynie Ministerstwo Sportu wskazało systemowy pakiet składający się z trzech programów, które mają wspomóc szkoły, samorządy i kluby sportowe w promowaniu aktywności fizycznej wśród uczniów i odwrócić negatywne trendy. Resorty zdrowia oraz edukacji przekonują zaś, że od lat prowadzą działania mające na celu walkę z otyłością wśród uczniów i będą je kontynuować. Jak twierdzą, efektów na razie nie widać, bo działania mają charakter długofalowy, narzekają także na brak wsparcia ze strony rodziców.