Kilka dni temu do konsultacji społecznych trafił projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych. Pierwszą zmianą, jaką proponuje MEN, jest wprowadzenie do katalogu zajęć dodatkowych nauki języka migowego.
Resort tłumaczy, że jest to odpowiedź na „rekomendacje dotyczące zwiększenia dostępu do nauki języka migowego przede wszystkim dla uczniów niesłyszących, zgodnie z wyborem ich rodziców, w celu podniesienia umiejętności posługiwania się tym językiem, zgłaszane m.in. przez Polski Związek Głuchych oraz Rzecznika Praw Obywatelskich". Dalej czytamy, że w przypadku uczniów niesłyszących posługiwanie się językiem migowym zmniejsza u nich ryzyko narastania problemów edukacyjnych i emocjonalnych, sprzyjając osiąganiu lepszych efektów kształcenia.
Na tym aktywność MEN w tej kwestii się kończy, resort edukacji bowiem nie zaplanował na realizację tych zajęć żadnych środków. – Wpisanie do rozporządzenia możliwości nauki tego języka miało na celu podniesienie jego rangi i podkreślenie faktu, że może być on nauczany w każdej szkole publicznej, a nie tylko w placówkach specjalnych kształcących osoby niesłyszące – mówi nam Joanna Wrona, dyrektor Departamentu Zwiększania Szans Edukacyjnych MEN. Zaznacza, że gminy, które są odpowiedzialne za prowadzenie szkół, co roku dostają subwencję oświatową, którą mogą przeznaczać na realizację zajęć dodatkowych. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by na ten cel przeznaczały także środki własne lub ubiegały się o pieniądze w ramach projektów unijnych – dodaje Wrona.
Problem polega na tym, że taki model finansowania nauki języka migowego się nie sprawdza. Od dłuższego czasu batalię w tej sprawie prowadzi rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. W ubiegłym roku pisała do byłej już pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, że system edukacji dyskryminuje osoby niesłyszące. Wskazywała że konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych ratyfikowana przez Polskę w 2012 r. nakłada na państwo obowiązek ułatwienia nauki języka migowego.
Na czym polega problem? Głusi uczniowie, trafiając do szkół, nie znają języka polskiego ani języka migowego, z kolei nauczyciele posługują się niezrozumiałym dla nich systemem językowo-migowym, a podręczniki, z których korzystają, napisane są w języku polskim. Efekty są takie, że osoba niesłysząca po pełnym cyklu edukacji zna język polski na takim samym poziomie jak obcokrajowiec, który uczył się go przez dwa lata.