Przed polską szkołą jeszcze długa droga, zanim na dobre zagoszczą w niej technologie cyfrowe. Przeprowadzona przez Instytut Badań Edukacyjnych ocena kompetencji komputerowych i informacyjnych wśród młodzieży przynosi wiele danych dotyczących stanu informatyzacji gimnazjów. Autorzy raportu oceniają ją jako skromną. Szczegóły?
Na jeden komputer przypada ośmiu uczniów. Tylko w kilku procentach placówek uczniowie mają dostęp do komputerów przenośnych, to mniej więcej dwa razy mniej niż średnia dla innych krajów, które wzięły udział w badaniu (m.in. Norwegia, Czechy czy Turcja). Tylko w 22 proc. tych placówek funkcjonuje koordynator ds. technologii informacyjno-komunikacyjnych (TIK). To oznacza, że w większości gimnazjów cyfryzacja nauczania ma niski priorytet. Autorzy raportu zwracają uwagę, że w gestii koordynatora leży nie tylko pomoc w kwestiach technicznych, ale także pedagogicznych. 63 proc. przebadanych nauczycieli przyznało, że to właśnie brak wsparcia ze strony wykwalifikowanego personelu stanowi dla nich jedno z najpoważniejszych utrudnień w wykorzystaniu TIK w nauczaniu.
Prof. Maciej Sysło z Rady ds. Informatyzacji Edukacji w rozmowie z „Rzeczpospolitą" przyznaje, że jeszcze pod koniec lat 90. zgłaszał Ministerstwu Edukacji potrzebę utworzenia takiego stanowiska i opracował standardy kształcenia nauczycieli do tej funkcji.
– MEN nie podjęło pałeczki, chociaż wykształciłem na studiach podyplomowych blisko 300 koordynatorów. Zwracam uwagę, że takie stanowisko istnieje w szkołach w wielu innych krajach – mówi prof. Sysło.
Blisko 60 proc. koordynatorów TIK zapytanych o bariery dotyczące cyfrowego rozwoju szkół wskazało, że nauczyciele nie mają żadnych zachęt do tego, by wykorzystywać technologie cyfrowe w nauczaniu. Podobny odsetek zwraca uwagę na brak profesjonalnych zasobów edukacyjnych, z których nauczyciele mogliby korzystać. Z tak postawionym problemem nie zgadza się prof. Sysło.