Nauczyciele nie powinni się ograniczać do przekazywania wiedzy. Podstawa programowa każe im podczas lekcji kształtować w uczniach wiele umiejętności: rozumienia tekstów, wykorzystywania matematyki w życiu codziennym, pracy zespołowej czy też posługiwania się nowoczesnymi technologiami.
To ostatnie jest piętą achillesową polskiej szkoły. Z analizy, Andrzeja Janczy, która znalazła się w raporcie „Jakość edukacji. Dane i wnioski z ewaluacji zewnętrznych przeprowadzonych w latach 2013–2014", wynika, że jedynie 44 proc. nauczycieli z podstawówek regularnie pomaga uczniom odnajdywać się w świecie nowych technologii. W gimnazjach ten odsetek wynosi 47 proc., a w liceach ogólnokształcących 49 proc.
Niewiele lepiej wygląda sytuacja z kształtowaniem umiejętności matematycznych – regularnie robi to 60 proc. nauczycieli w podstawówkach, 52 proc. w gimnazjach i równo połowa w liceach.
Raport wytyka też archaiczny sposób prowadzenia zajęć, podczas których uczniowie głównie odpowiadają na pytania nauczyciela albo pracują z tekstem.
Pracę w grupie wizytatorzy odnotowali jedynie podczas 10 proc. obserwowanych przez nich zajęć, doświadczenia przeprowadzano na 6 proc. lekcji, z komputerem pracowano na 5 proc., a internetem nauczyciele posłużyli się w trakcie 3 proc. z nich.
Inny wniosek z analizy: choć szkoły gromadzą dużo danych na temat osiągnięć uczniów, to nie potrafią ich potem wykorzystać do oceny swojej pracy i poprawy efektywności. Najgorzej jest w szkołach podstawowych i gimnazjach, gdzie ten problem dotyczy odpowiednio 36 i 35 proc. placówek.
I to podstawówki najczęściej otrzymywały od wizytatorów z kuratorium najniższe noty. 6 proc. tych placówek spełniało jedynie minimalne standardy, czyli za realizację podstawy programowej otrzymało ocenę D. Pułap dla dobrej szkoły to B, najlepsze otrzymują ocenę A, średnie C. E oznacza, że placówka nie spełnia standardów i należy w niej wprowadzić program naprawczy. Taką notę dostało ok. 1,6 wszystkich szkół.