Studenci z Uniwersytetu Łódzkiego, którzy bronią prace licencjackie, mogą dziękować promotorom kartami. Są na nich rysunki podopiecznych fundacji Krwinka i Happy Kids. – Do wyboru jest sześć wzorów – mówi dr Julia Czernecka z biura promocji UŁ.
Kartka kosztuje 15 zł, a dochód z jej sprzedaży przeznaczany jest dla podopiecznych fundacji, które wybrali sami studenci. Akcję popierają też wykładowcy uczelni, którzy uważają, że kwiaty szybko więdną, a tak pożytek mają dzieci. – Wcześniej nasi studenci kupowali książki dla dzieci, ale kartki lepiej się przyjęły – tłumaczy dr Czernecka.
Łódzka uczelnia nie jest jedyną uczelnią, na której promuje się podobne akcje. „Kredki zamiast kwiatów" to akcja na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ. Od kilku lat osoby broniące pracę licencjacką czy magisterską, mogą zamiast kwiatów dla promotora przynosić zabawki dla dzieci. Po obronach przekazywane są one wybranemu szpitalowi. – Nikomu jednak niczego nie narzucamy. Jeśli ktoś woli przynosić kwiaty, może to zrobić – mówi Wioleta Klyta, przewodnicząca koła Naukowego Studentów Dziennikarstwa UJ. Dodaje, że choć ta akcja trwa na ich wydziale od kilku lat, inne wydziały uniwersytetu nie wprowadzają podobnej zasady.
– Ja bym niczego nie narzucała, bo uważam, że to od kupującego zależy czy podziękuje promotorowi i w jaki sposób to zrobi. Jestem jednak daleka od krytykowania tej zasady, bo prawdą jest, że jeśli ktoś wręcza po obronie jakiś prezent, to czujemy się z tym dość niezręcznie. Przecież my robiliśmy to wszystko w ramach naszej płatnej pracy – mówi prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego.
Prof. Iglicka zwraca także uwagę na to, że uczelnie prywatne tym różnią się od publicznych, iż to one organizują imprezę dla absolwentów już po obronie. – To graduacja, uroczyste wręczenie dyplomów. Poczęstunek przygotowujemy z własnych środków – mówi Iglicka. Zwraca uwagę, że po obronach doktoranckich czy habilitacjach zwyczajowo urządza się spotkania pracowników wydziału z rodziną osoby, która uzyskała tytuł naukowy. – To dla wielu bliskich ważny moment w życiu. Nie rezygnowałabym z tych spotkań tylko dlatego, że ktoś uważa, że lepiej wydać pieniądze na jakiś zbożny cel – mówi Iglicka.