Ponad tydzień temu nauczyciele rozpoczęli protest włoski. W jego ramach pedagodzy mają wykonywać tylko te czynności, które są wprost zapisane w Karcie nauczyciela. Czyli nie chcą brać udziału w wycieczkach, zielonych szkołach, radach pedagogicznych po godz. 20 czy w wywiadówkach zaplanowanych na późne popołudnie.
Problem jednak w tym, że protest ten jest niemal niezauważalny. – Jego skalę ocenimy dopiero 12 listopada na spotkaniu z prezesami oddziałów – mówi prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Dodaje jednak, że na spektakularny sukces nie liczą. – Jego wpływ na szkoły i nauczycieli zobaczymy dopiero za rok czy nawet dwa lata – tłumaczy.