W dziewiątym dniu strajku nauczycieli zapadła decyzja o powrocie do stołu rozmów. Kolejna tura negocjacji zaplanowana jest na czwartek na godz. 10 w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog. – Stroną, która je zainicjowała, na pewno nie był rząd – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Grzegorz Sikora, rzecznik Forum Związków Zawodowych. Jak przyznaje, przewodnicząca Rady Dialogu Społecznego Dorota Gardias od kilku dni prowadziła kuluarowe rozmowy zarówno ze stroną rządową, jak i związkami zawodowymi w sprawie wznowienia negocjacji. – Mam nadzieję, że przyniosą one pozytywny efekt – dodaje Sikora.
W rozmowach, tak jak do tej pory, weźmie udział wicepremier Beata Szydło.
Zarobki nauczycieli
Czwartkowe negocjacje będzie dotyczyło spraw płacowych, w mniejszym stopniu zmian w systemie oświaty. – Chcemy, by podczas spotkania przy okrągłym stole atmosfera była już spokojna – mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz. Na pewno łatwiej będzie rozmawiać o kierunkach zmian w szkole, jeśli sprawa wynagrodzeń zostanie załatwiona – tłumaczy.
Jednak nic nie wskazuje na to, że najbliższe negocjacje przyniosą od dawna oczekiwany przełom. Związki zawodowe twardo stoją przy swoim, uważając, że już obniżyły swoje oczekiwania płacowe.
Pierwotnie domagały się wzrostu płac o 1000 zł netto od stycznia 2019 r. Teraz mówią o podwyżkach w wysokości 30 proc. Miałyby być one rozłożone na dwie raty: 15 proc. od stycznia tego roku i 15 proc. od września. W to wliczone miałyby być 5-proc. podwyżki wypłacane od stycznia tego roku. – Rząd natomiast nie poszedł na żadne ustępstwa. Bo przesunięcie podwyżek ze stycznia 2020 r. na wrzesień 2019 r. przy równoczesnej likwidacji dodatku dla wyróżniających się nauczycieli nie jest działaniem w celu zażegnania konfliktu w oświacie – mówi Broniarz.