MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu

Już nie wystarczy 50 proc. obecności na zajęciach, by być klasyfikowanym. Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje nowe przepisy dotyczące frekwencji w szkole. „Rzeczpospolita” dowiaduje się z kręgów bliskich resortu Barbary Nowackiej, że zmiana może być rewolucyjna.

Publikacja: 14.11.2024 13:28

Resort nie chce zdradzić, jak wysoka frekwencja potrzebna do klasyfikowania ucznia zostanie zapropon

Resort nie chce zdradzić, jak wysoka frekwencja potrzebna do klasyfikowania ucznia zostanie zaproponowana przez MEN

Foto: stock.adobe.com

Ministerstwo Edukacji Narodowej bardzo uważnie przygląda się też temu, jak wygląda frekwencja w szkołach i na lekcjach WF-u. Doszło do wniosku, że 50 proc. usprawiedliwionych nieobecności nie może wystarczać do zaliczenia przedmiotu. Oznajmiła to wyraźnie Barbara Nowacka podczas konferencji prasowej dotyczącej przygotowania nowej podstawy programowej z wychowania fizycznego. Ministra o frekwencji mówiła w kontekście lekcji gimnastyki, ale jak udało się dowiedzieć „Rzeczpospolitej”, MEN rzeczywiście pracuje nad nowymi rozwiązaniami dotyczącymi wszystkich przedmiotów.

Usprawiedliwione nieobecności: Ile czasu trzeba będzie spędzić w szkole, by być klasyfikowanym?

Nie wiadomo jednak, kiedy nowe przepisy będą gotowe. Zapytane o to przez nas ministry Barbara Nowacka i Katarzyna Lubnauer poinformowały „Rzeczpospolitą”, że konkretnych rozwiązań na razie nie ma, ale pojawią się „wkrótce.” Resort nie chce zdradzić, jak wysoka frekwencja potrzebna do klasyfikowania ucznia zostanie zaproponowana przez MEN. Ale jak dowiadujemy się u osób będących blisko resortu, może to być nawet ok. 70 proc. Obecnie jest to 50 proc.

Czytaj więcej

Nowy rok szkolny rozpocznie się 2 września. Kiedy ferie i przerwy świąteczne?

Dzisiaj uczeń, który ma mniej niż połowę obecności na lekcji, może nie być klasyfikowany. Ale margines jest tu na tyle duży, że uczeń, który nie cierpi na żadną przewlekła czy ciężką chorobę (nawet jeśli choruje sporadycznie w sezonie jesienno-zimowym), z łatwością może zrobić sobie wolne na wakacje w czerwcu czy we wrześniu, kiedy np. wyjazdy zagraniczne są tańsze. – Nie może być tak, że uczeń może nie pojawić się w szkole przez pół semestru, a i tak zda. To się musi zmienić – mówi „Rzeczpospolitej” osoba bliska kierownictwu MEN.   

Wakacje z dzieckiem w czerwcu i we wrześniu? Teraz już nie będą możliwe

Nauczyciele zwracają uwagę, że praktycznie w czerwcu i we wrześniu nie są w stanie prowadzić normalnie lekcji, tak dużo jest nieobecności. Przez to nie mogą rozpoczynać nowych tematów, tylko powtarzają zagadnienia z poprzednich lekcji, a potem pędzą z materiałem.

Czytaj więcej

Nadchodzą kolejne zmiany w szkołach. Mają to być "najfajniejsze" lekcje

Problem widoczny jest także w szkołach zawodowych, np. w klasach o kierunku budowlanym czy kelnerskim, bo gdy w czerwcu zaczyna się sezon i uczniowie mogą podjąć pracę dorywczą, nie pokazują się już w szkole.

Wagarują także licealiści, gdy nie chcą chodzić na te przedmioty, z którymi nie wiążą swojej przyszłości, ani nie chcą ich zdawać na maturze. Tłumaczą wówczas, że wolą więcej czasu spędzić na nauce w domu tego, co rzeczywiście jest dla nich ważne. Z tej furtki korzystają nawet uczniowie starszych klas podstawówki, gdy mają zatrzęsienie sprawdzianów i nie są w stanie przygotować się dobrze do wszystkich. Właśnie takimi nieobecnościami rozładowują ciężki szkolny tydzień.

Czytaj więcej

Podcast „Szkoła na nowo”: Dyrektor szkoły: z zakazu prac domowych trzeba będzie się wycofać

Frekwencja w szkole: Obowiązek szkolny bywa przez rodziców lekceważony

Nieobecności te są zazwyczaj usprawiedliwiane przez rodziców. Odbywają się z ich przyzwoleniem, a czasami, jak w przypadku wakacji, to wręcz oni o tym decydują. Sprawa nadmiernych absencji była głośna w połowie roku, gdy ministra Katarzyna Lubnauer w rozmowie w Radiu Zet odniosła się do nieprzestrzegania przez rodziców obowiązku szkolnego. Przyznała, że do MEN „bardzo często” docierają informacje o rodzicach „traktujących szkołę jako miejsce, gdzie dziecko może chodzić, albo może nie chodzić". I przypomniała, że w wielu krajach policja może dziecko wyjeżdżające z kraju w czasie roku szkolnego zatrzymać na lotnisku.

Te słowa ministry wywołały ogromną dyskusję. Wielu tłumaczyło, że wprowadzenie takich przepisów zwiększy „opresyjność szkoły”.

Ministerstwo Edukacji Narodowej bardzo uważnie przygląda się też temu, jak wygląda frekwencja w szkołach i na lekcjach WF-u. Doszło do wniosku, że 50 proc. usprawiedliwionych nieobecności nie może wystarczać do zaliczenia przedmiotu. Oznajmiła to wyraźnie Barbara Nowacka podczas konferencji prasowej dotyczącej przygotowania nowej podstawy programowej z wychowania fizycznego. Ministra o frekwencji mówiła w kontekście lekcji gimnastyki, ale jak udało się dowiedzieć „Rzeczpospolitej”, MEN rzeczywiście pracuje nad nowymi rozwiązaniami dotyczącymi wszystkich przedmiotów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?
Matriał Promocyjny
Ojcowie na urlopie to korzyści dla ich dzieci, rodzin, ale i firm
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
Edukacja
"Tu jesteśmy gośćmi, a nasz dom nie istnieje". Życie ukraińskich dzieci w Polsce