Jan Majchrowski w oświadczeniu wydanym w czwartek odpowiada, że wniosek o postępowanie dyscyplinarne „to nie pierwsza akcja organizowana przez Marka Wąsowicza tak na UW, jak i w przestrzeni medialnej, obejmująca nie tylko mnie, ale i inne osoby powołane na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego do nowo powstałych jego Izb”. Twierdzi, że chodzi o to, iż „ośmielił się krytycznie ocenić poziom reprezentowany przez W. Sadurskiego”.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” tłumaczy, że nie była to wcale krytyka publiczna, bo zakwestionowany przez niego plan zajęć to dokument, który miał trafić jedynie do dziekanatu MISH – Zawsze było naturalne, że wewnątrz uniwersytetu dochodzi do wzajemnej krytyki ze strony naukowców. Na radach wydziałowych często padają jeszcze mocniejsze słowa. Problem w tym, że ktoś ten dokument wyciągnął i przesłał do radia RMF FM – mówi „Rz” Jan Majchrowski.
W oświadczeniu podkreśla, że to nie on w całej tej sytuacji jest agresorem: „Rozumiem jednocześnie, że prof. Marek Wąsowicz gotów jest uznać przywołane wypowiedzi Wojciecha Sadurskiego za właściwe, natomiast ich krytykę przeze mnie za zasługującą na surową karę...”. W tym samym oświadczeniu Majchrowski poinformował, że złożył wniosek o dyscyplinarkę dla prof. Wojciecha Sadurskiego, a w rozmowie z „Rz” podkreśla, że zrobił to (z potwierdzeniem przyjęcia) już we wtorek o 10 rano, tłumacząc, że było to z pewnością przed skargą prof. Wąsowicza.
Osobiste przyczyny sporu
Majchrowski zaprzecza, że swój wniosek złożył jedynie z przyczyn osobistych. Jednak konflikt między prawnikami ciągnie się już jakiś czas. Majchrowski snuje domysły, że być może atak na Twitterze to zemsta za krytykę kandydatury Sadurskiego na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, jaką w 2010 r. po katastrofie w Smoleńsku lansował w mediach Ryszard Kalisz z SLD. Majchrowski stwierdził wówczas, że kandydat ten ma zbyt wyraziste lewicowo- liberalne poglądy.
Jednak w swoim oświadczeniu Majchrowski zdaje się przyznawać, że sprawa ma drugie dno. Broniąc się przed zarzutem „ześwinienia”, pisze: „Nigdy też ani ja, ani mój ojciec, ani nikt z mojej rodziny nie »ześwinił się« np. przez bliskie związki z władzą komunistyczną, zasiadanie w marionetkowym Sejmie PRL i czerpanie z tego korzyści i przywilejów, które mogłyby skutkować poczuciem bezkarności...”. Wygląda to na osobisty atak na Wojciecha Sadurskiego, jako że jego ojciec, również prawnik – Franciszek Sadurski, rzeczywiście przez cztery kadencje (w latach 1965–1972 i 1976–1985) był posłem ZSL na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Pytany o tą uszczypliwość Majchrowski zaprzecza, że odnosi się w ten sposób do rodzinnych korzeni prof. Sadurskiego: – Piszę jedynie o mojej rodzinie i jej historii – mówi „Rzeczpospolitej”. Jego ojcem zaś jest Stefan Majchrowski, pisarz i rotmistrz Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej, po wojnie inwigilowany przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa.