Przywilej belfra dzieli ministrów

Świadczenia socjalne nauczycieli są trzy razy wyższe niż reszty pracowników. MF: zrównajmy je. MEN: nie, bo... nie.

Publikacja: 26.06.2013 02:00

Nauczyciele mają wyższe świadczenie socjalne także od pracowników, którzy zarabiają znacznie mniej o

Nauczyciele mają wyższe świadczenie socjalne także od pracowników, którzy zarabiają znacznie mniej od nich.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Do międzyresortowych konsultacji trafił kilka tygodni temu przygotowany przez Ministerstwo Edukacji projekt założeń do nowelizacji Karty nauczyciela. Ministerstwo Finansów napisało, że korzystając z okazji, powinno się zmienić system dokonywania odpisów na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych dla nauczycieli.

Resort kierowany przez Jacka Rostowskiego wskazuje, że nauczyciele są jedyną grupą zawodową, która ma wyliczane to świadczenie na innych zasadach niż cała reszta pracowników. Co więcej, dzięki temu ich świadczenia są blisko trzy razy wyższe niż każdego innego pracownika w tym kraju. Jest tak dlatego, że wylicza się je na podstawie Karty nauczyciela, podczas gdy całej reszcie pracowników na podstawie ustawy o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych.

To jest nieracjonalne

Różnice? Odpis dla nauczycieli wynosi 110 proc. tzw. kwoty bazowej, w 2012 r. było to 2880 zł, dla pozostałych pracowników stanowi 37,5 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.  W 2012 r. było to 1094 zł, czyli blisko 1,8 tys. zł mniej. – Resort finansów już wielokrotnie zwracał uwagę, iż rozwiązania w tym zakresie obowiązujące nauczycieli winny zostać ujednolicone z funkcjonującymi w odniesieniu do pozostałych grup pracowniczych. Przyczyni się to do racjonalizacji wydatków przeznaczonych z budżetu państwa na finansowanie zadań oświatowych – przekonuje wiceminister finansów Hanna Majszczyk.

Co na to Ministerstwo Edukacji? W odpowiedzi na propozycję resortu finansów stwierdza, nie odnosząc się w ogóle do meritum, że zmiany nie uwzględni, bo nie przewiduje jej zakres nowelizacji.

Biedny jak pedagog

Z wyliczeń Ministerstwa Finansów wynika, że świadczenia socjalne nauczycieli kosztują rocznie budżet państwa ok. 900 mln zł. Gdyby je zrównać z innymi, można by zaoszczędzić ok. 600 mln zł – czyli z grubsza licząc, roczny koszt utrzymania 200 średniej wielkość szkół.

O tym jak dotkliwe są to wydatki dla samorządu opowiada Elżbieta Frejowska, wójt gminy Nagłowice (Świętokrzyskie). Jej roczny budżet na edukację wynosi 5 mln zł. Gmina zatrudnia ok. 40 nauczycieli, za ich świadczenia socjalne rocznie płaci ok. 120 tys. zł. – Gdyby je zrównać z wysokością świadczeń innych pracowników, co roku w kasie gminy zostawałoby na edukację dodatkowe 80 tys. zł, a to oznacza, że każdego roku mogłabym oddawać do użytku superwyposażoną pracownię chemiczną czy fizyczną – mówi Frejowska.

Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego broni dotychczasowych zapisów, przekonując, że wyższe świadczenia dla nauczycieli to wynik tego, iż jest to grupa zawodowa o niskiej zamożności.

– Zwracam uwagę, że z tych pieniędzy korzystają ci pedagodzy, którzy są w trudnej sytuacji finansowej – mówi Sławomir Broniarz.

Z tą argumentacją nie zgadza się Frejowska. – Dlaczego nauczyciel dyplomowany, którego pensja wynosi 5 tys. zł, ma odpis wynoszący 3 tys., a sprzątaczka, która zarabia 1,5 tys., ma odpis trzy razy mniejszy? Gdzie tu logika? – zastanawia się wójt.

Zakładnicy związków

Samorządowcy nie mają wątpliwości, że przygotowane przez MEN kosmetyczne zmiany w Karcie są napisane pod dyktando związków zawodowych, a rząd nie zdecyduje się na żadne istotne cięcia nauczycielskich przywilejów w obawie przez protestami. Zresztą tuż przed rozpoczęciem rozmów na temat zmian w Karcie pomiędzy MEN, samorządami a nauczycielskimi związkami protestem straszyło ZNP.

Tyle że taka polityka związków obraca się przeciwko nauczycielom. Gminy, które muszą coraz więcej dokładać do edukacji, w ramach obniżania kosztów zamykają szkoły i tną nauczycielskie etaty. To dlatego rok temu samorządowcy rozpoczęli dyskusję na temat zmian w Karcie, które dałyby im większą elastyczność przy zatrudnianiu nauczycieli. Teraz o tym, ile pracuje i ile zarabia pedagog w publicznej szkole decyduje Karta nauczyciela i rozporządzenia ministra edukacji. Samorząd nie ma na to żadnego wpływu. Jeżeli za pracę zapłaci nauczycielowi mniej niż określa to prawo, musi wypłacić mu dodatek uzupełniający.  To dlatego gminom łatwiej jest zamykać szkoły i zwalniać nauczycieli, niż zmienić ich system wynagradzania, tak by udźwignął to samorządowy budżet.

W 2011 r. gminy do edukacji szkolnej dołożyły 13,5 mld zł, czyli 30 proc. tego, co dostały od państwa w formie subwencji oświatowej.

Do międzyresortowych konsultacji trafił kilka tygodni temu przygotowany przez Ministerstwo Edukacji projekt założeń do nowelizacji Karty nauczyciela. Ministerstwo Finansów napisało, że korzystając z okazji, powinno się zmienić system dokonywania odpisów na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych dla nauczycieli.

Resort kierowany przez Jacka Rostowskiego wskazuje, że nauczyciele są jedyną grupą zawodową, która ma wyliczane to świadczenie na innych zasadach niż cała reszta pracowników. Co więcej, dzięki temu ich świadczenia są blisko trzy razy wyższe niż każdego innego pracownika w tym kraju. Jest tak dlatego, że wylicza się je na podstawie Karty nauczyciela, podczas gdy całej reszcie pracowników na podstawie ustawy o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń