Gimnazjum i Liceum Akademickie (GiLA), czyli zespół szkół Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, od lat bryluje w Ogólnopolskim Rankingu Liceów Ogólnokształcących „Rz" i „Perspektyw". W tegorocznej edycji uplasował się na drugim miejscu, w latach 2011 i 2012 był jego liderem. Co drugi absolwent tej szkoły to finalista czy laureat krajowych i międzynarodowych konkursów przedmiotowych.
Sportowe mają lepiej
Szkoły takie jak toruńska, które pracują z uczniami wybitnie zdolnymi, co oznacza mniej liczne klasy, autorskie programy i metody nauczania, liczne zajęcia dodatkowe nie dostają na ten cel od państwa dodatkowej złotówki. Najczęściej wspierają je samorządy oraz sami rodzice.
GiLA dostaje zwykłą subwencję oświatową, a Uniwersytet Mikołaja Kopernika (który formalnie jest organem prowadzącym tę placówkę) co roku dopłaca kilkaset tysięcy złotych. Tyle że UMK ma własne problemy i wobec deficytu budżetowego rzędu 20 mln zł nie jest już w stanie dofinansowywać szkoły. Chodzi o kwotę 750 tys. zł rocznie, która w przypadku GiLA oznacza być albo nie być.
Jeszcze w piątek nad szkołą wisiała groźba przekształcenia jej od września 2014 r. w placówkę niepubliczną, co w istotny sposób zmieniłoby charakter jej pracy. Obecnie jako placówka publiczna daje szanse na rozwój najzdolniejszym uczniom niezależnie od ich statusu materialnego. Pomoc zadeklarował jednak marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki. To oznacza, że jeszcze przez rok szkoła będzie pracowała po staremu. Co dalej? Na razie tego nie wiadomo.
Pewne jest to, że potrzebne jest rozwiązanie systemowe. O jego wprowadzenie toruńska placówka apeluje do kolejnych ministrów edukacji od 2005 r. W 2007 r. powstał nawet projekt nowelizacji prawa oświatowego, który zapewniałby szkołom dla zdolnych większą subwencję. Przepisy jednak nie weszły w życie przed wyborami parlamentarnymi, a po objęciu władzy przez PO do tego pomysłu nikt nie powrócił.