W tym samym czasie pojawiło się dla nich 9 tys. ofert pracy. Tymczasem z oferty szkół zawodowych prowadzonych przez Zakład Doskonalenia Zawodowego w Katowicach wynika, że specjalność kucharz jest oferowana najczęściej. Jest obecna w pięciu z dziewięciu szkół zawodowych dla młodzieży prowadzonych przez tę organizację. Kucharz to także jeden z najpopularniejszych kierunków w trójmiejskich zawodówkach.
Lewiatan apeluje do rządu o monitorowanie i prognozowanie potrzeb rynku pracy. – Chodzi o to, aby wypełnić lukę informacyjną, która powoduje nieracjonalne decyzje szkół w zakresie kierunków kształcenia, a przede wszystkim nieracjonalne decyzje uczniów co do wyboru ścieżki edukacyjnej – mówi dr Grzegorz Baczewski, dyrektor departament dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji. Wskazuje też na potrzebę monitorowania losu absolwentów, co dawałoby uczniom i ich rodzicom obiektywną informację o jakości kształcenie w danej szkole i o tym, czy daje ona szanse na znalezienie dobrej i dobrze płatnej pracy.
Resort tworzy zespół
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska w rozmowie z „Rz" zwraca uwagę na ten sam problem, czyli brak dostępu rodziców czy uczniów do informacji o jakości pracy szkoły.
Wyniki tegorocznej matury, której nie zdała blisko połowa uczniów techników, czy wyniki ubiegłorocznego egzaminu zawodowego, z którym poradziło sobie jedynie 60 proc. uczniów z grupy, która do niego przystąpiła (nie ma takiego obowiązku), nasuwają coraz poważniejsze zastrzeżenia co do jakości pracy tych szkół, za którą zarówno nauczyciele, jak i dyrektor placówki wzięli pieniądze. – Problem polega na tym, że sektor szkolnictwa zawodowego powinien być najbardziej elastyczny. Szkoły powinny z wyprzedzeniem reagować na tendencje rynku pracy, a nauczyciele doskonalić i zmieniać swoje umiejętności tak, by móc kształcić uczniów w specjalizacjach, których oczekuje od nich rynek – mówi wysoki rangą urzędnik resortu edukacji. Dlaczego tak nie jest? – Proszę spróbować przekonać dyrektora szkoły, by jedną z prowadzonych od lat klas gastronomicznych przekształcił w kształcącą specjalistów z zakresu odnawialnych źródeł energii, a nauczycieli do tego, aby się przekwalifikowali. Pomyślą, że to żart – przekonuje nasz rozmówca z MEN.
W Ministerstwie Edukacji powstał właśnie zespół, który ma zreformować system kształcenia zawodowego. Pierwsze wnioski z jego pracy znane będą już w październiku.
Bat na pedagogów
Ten marazm wynika z dwóch powodów. Po pierwsze, wyróżniające się szkoły nie otrzymują żadnych dodatkowych środków na nagradzanie pedagogów lub rozwój oferty. Po drugie, system wynagradzania nauczycieli opiera się na stopniach awansu zawodowego, podstawowym ograniczeniem w pozyskiwaniu kolejnych jest czas pracy. Egzamin, od którego uzależniona jest decyzja o ewentualnym awansie, jest jedynie formalnością. Efekt jest taki, że ok. 80 proc. pedagogów zatrudnionych w polskich szkołach osiągnęło już najwyższy bądź prawie najwyższy stopień awansu, a to oznacza, że dalszy ich rozwój zawodowy nie przekłada się na możliwość otrzymania wyższej płacy.